sobota, 31 maja 2014

Rozdział 31

Dni zmieniały się w tygodnie a te w miesiące.
Wataha wróciła do normy, finanse polepszyły się bo wszyscy zaczęli pomagać. Mieli też kolejny powód do zadowolenia. Elena zaszła w ciążę. To pierwsze od ponad 20 lat dziecko z ich stadzie i wszyscy byli bardzo podekscytowani.
Adrian po pierwszym razie jak przypuszczał Eric pragnął coraz więcej jakby chciał wynagrodzić sobie i innym to długie czekanie. Chłopak wrócił też do szkoły i znalazł dorywczą pracę w piekarni. Wszystko w jego życiu układało się dobrze. Tylko jedna rzecz spędzała mu sen z powiek.
3 miesiące po Połączeniu przyszedł do niego list. Od Dylana i Elizabeth. Chłopak w pierwszym odruchu chciał go spalić ale za namową Anny z którą ostatnio bardzo się zaprzyjaźnił namówiła go żeby jednak otworzył i przeczytał.
Nie przeprosili za to co chcieli mu zrobić ale wyjaśnili że zrobili to z miłości. Ryan owszem wyrzucił Dylana ze stada gdy Elizabeth zaszła w ciążę ale nigdy z niego nie zrezygnował jednocześnie nie dopuszczając go do kobiety. Co raniło ich z czasem coraz bardziej. Alfa zabrał go zaraz po tym jak się urodził. Stworzył mu dobry dom po to by gdy dorośnie zabrać go do siebie i przysposobić magią. Po prostu chciał mieć kogoś tylko dla siebie. Oni sami również wierzyli w to że Adrian właśnie po to się urodził, żeby dać im wolność. Napisali mu również, że będzie miał rodzeństwo. Elizabeth była w ciąży z bliźniętami ale nie chcieli się z nim nigdy więcej widzieć. Obwiniali go o lata bólu.
Adrian po przeczytaniu listu uspokoił się dopiero gdy wszyscy Jego zapewnili go że bardzo go kochają i jest dla nich najważniejszy. To pomogło i w końcu uwierzył, że to jego biologiczni rodzice byli tymi złymi a nie on.
Po tym wszystko szło już bardzo dobrze. Ich Więź niemal z dnia na dzień stawała się silniejsza. Wzajemnie utwierdzali się w miłości.
Pół roku później Adrian był gotowy żeby wyznać coś co tamci dawno wiedzieli.
Przygotował więc cały wspaniały wieczór. Kolację i romantyczny nastrój w sypialni. Najedzeni,wykąpani szykowali się do wspaniałej nocy wypełnionej kochaniem się.
-Zanim przejdziemy do rzeczy- zaczął Omega- Chcę wam tylko powiedzieć że bardzo was kocham od dawna
-Oj skarbie- Logan wziął go na ręce- Wiemy o tym od pierwszej nocy. Każdy z nas to czuł...
-Ale wspaniale jest o tym usłyszeć po raz pierwszy- zapewnił go Eric całując delikatnie
-I nigdy się nam to nie znudzi- zapewnił Kilian rozsuwając szlafrok najmłodszego wilczka.
Byli dla siebie stworzeni a przed nimi jeszcze wiele wiele lat wspólnego pięknego życia wypełnionego miłością i nieprzerwanym szczęściem.


                                                   Koniec


#################################################################################

Moi drodzy dziękuję za wszystkie komentarze te pochlebne i te mniej. To opowiadanie było dość trudne ale sama sobie namieszałam. Mimo to mam nadzieje że zapadnie wam w pamięć i komuś spodoba się na tyle że kiedyś do niego wróci.
Raz jeszcze serdecznie dziękuję:)
Zapraszam również na nowe opowiadanie http://yaoilik.blogspot.com/

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 30*

Adrian obudził się w środku nocy i to nie jak od kilku dni z powodu koszmaru tylko z powodu ogromnej Chęci. Sam był sobie winien bo przecież od jakiegoś czasu był gotowy na Połączenia, chciał tylko sprawdzić ile jest w stanie wytrzymać.
Bliskość ciał całej trójki mimo, że z jednej strony kojąca rozpalała jeszcze bardziej. Nie było sensu udawać że wciąż się waha.
-Kilian-szepnął do ucha przyjaciela- obudź się- pogłaskał go po szyi co zawsze działało. Starszy chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się do niego
-Coś się stało Aniołku?- Zapytał biorąc go za rękę
-Dobrze wiesz co- Adrian był dumny z siebie że się nie zarumienił- Chcę się Połączyć, Jestem gotowy- na te słowa Beta przyciągnął go do siebie i pocałował czule ale namiętnie
-Jak chcesz to zrobić?- Spojrzał na niego poważnie
-Po prostu obudźmy resztą i zobaczmy jak się to potoczy- odwrócił się w się w stronę Eric'ka ale ten już nie spał. Jedną dłonią dotykał penisa ich drzemiącego jeszcze Alfy
-Chcę was oglądać- szepnął tylko. Adrian i Kilian popatrzyli po sobie i starszy chłopak przejął inicjatywę. Popchnął Omegę na poduszkę i nakrył go swoim ciałem po czym zaczął całować po twarzy, dłonie błądziły po nagiej klatce piersiowej.
Adrian był już całowany ale teraz to wszystko było bardziej prawdziwe, mocniejsze. Było mu gorąco i zimno w tym samym czasie drżał, było mu wspaniale. Nagle poczuł większe ręce zsuwając bokserki. Otworzył oczy i zobaczył obu starszych mężczyzn jednego z jego lewej jednego z prawej strony. Byli nadzy i gotowi. Rozbierali go, Kilian wciąż całował zapamiętale. On sam również gdzieś zgubił slipki.
-Co teraz?- Zapytał Logan całując jego szyję i ramię. Eric błądził opuszkami palców po jego nogach
-Chcę was. Potrzebuję- jęknął. Teraz albo nigdy. Nie chciał się wycofywać, nie był w stanie.
-Jak?- Teraz odwrócił wzrok do Eric'ka
-Ni...- zaczął ale gdy poczuł po raz pierwszy w życiu czyjeś usta na rosnącej erekcji nie potrafił myśleć. Cokolwiek zrobią będzie mu dobrze
-Dobrze więc- zdecydował Logan. Czekał na to zbyt długo. Nie  tylko on ale jako Alfa miał pierwszeństwo, co być może w tym przypadku nie było najlepsze bo był...cóż ogromny.
Eric całował Adriana po klatce piersiowej ze szczególnym uwzględnieniem sutków które okazały się bardzo podatne na nawet najmniejszą pieszczotę.
Alfa rozsunął nogi Omegi i nawilżył palce śliną tak że aż kapało. Kilian dał mu znak dłonią że nie zrobi mu krzywdy. On był zadowolony po prostu ssąc wspaniałą pyszną erekcje. To było dla Adriana i tylko  dla niego.
Gdy pierwszy palec wsunął się w ciasną dziurkę Adrian w pierwszym odruchu wyrwał się lekko ale pocałunki i delikatne powolne ruchy odganiały ból i nieprzyjemne uczucie. Zaczęło mu się robić coraz przyjemniej. Wyciągnął ręce i ostrożnie objął nabrzmiały członek Eric'ka i zaczął poruszać na min dłonią. Drugą wsunął we włosy Kiliana chłopak bardzo to lubił.
Logan po kilku chwilach dołączył drugi a pierwszym zahaczył oto magiczne miejsce tam w środku. Adrian prawie doszedł ale lekko zaciśnięte zęby na erekcji powstrzymały go skutecznie. Już nie czuł bólu, niemal tonął w przyjemności jaką mu dawali. Zapomniał o wszystkim co było złe i już niemal błagał o więcej.
Cała trójka dobrze o tym wiedziała. Czuli zbliżającą się Więź, sami byli podniecenie niemal do ostateczności. Chłopak jęknął gdy Alfa wysunął palce. Po kilku sekundach musiał jednak wstrzymać oddech bo rozpierało go coś dużo większego, grubszego. Zamknął oczy.
-Wszystko dobrze kochany?- Zapytał Eric
-T..tak- udało mu się wyjąkać.  Logan zaczął się poruszać. Wiedział, że to nie potrwa długo. Był najbardziej delikatny jak tylko mógł ale poczuł majaczący zapach krwi. Zwolnił jeszcze bardziej ale w tej samej chwili Adrian zaczął się poruszać. Nie bardzo wiedział co powinie robić ale nie chciał tracić tego wspaniałego uczucia. Logan sięgnął do erekcji Kiliana. Muszą dojść po raz pierwszy wszyscy razem.
Sekundy później orgazmy wstrząsnęły czterem ciałami a pokój wypełnił się białym światłem. Byli Złączeni na zawsze.
Zanim Adrian zdążył dojść do siebie zobaczył przez przymknięte oczy że Logan jednym szybkim ruchem zrzuca z niego Kiliana i wchodzi w niego jednym szybkim brutalnym ruchem. Uśmiechnął się do przyjaciela który uniósł kciuk do góry po czym ukrył głowę w poduszkę. Eric również zmienił pozycję i teraz klęczał między rozchylonymi udami Omegi. Znów był twardy jak skała. Chłopak uniósł stopę i klepnął go w pośladek pospieszając. Starszy Beta zdał sobie gdzieś podświadomi sprawę że stworzyli małego demona. Nie musiał go już przygotowywać. Po prostu zarzucił sobie nogi Adriana na ramiona i wszedł w niego powoli ale nie do końca ostrożnie. Zaczął go również całować. Krzyki młodszych mężczyzn były słyszalne w całym domu. Adrian wyciągnął dłoń i złączył palce z Kilian'em który tylko czekał na tą małą intymność.
Omega był zmęczony po tak intensywnym pierwszym razie, było mu mokro i przyjemnie. Teraz mógł oglądać starszych mężczyzn i czuć przyjaciela w sobie. Nie był tak obdarzony jak tamci ale utalentowany i robił wszystko żeby jemu było jeszcze lepiej. Całowali się i spoglądali na Logana i Eric'ka którzy byli bardziej brutalni ze sobą ale sprawiło im to przyjemność.
Znów cała czwórka doszła w tym samym momencie. Kilian i Adrian stracili przytomność zanim zdążyli złapać oddech wytchnienia.
Eric ociekał potem i uśmiechał się do Logana który oddychał ciężko z zamkniętymi oczami. Otworzył je po kilku sekundach.
-Jesteście moi już na zawsze- przyciągnął kochanka do siebie
-A ty nasz- przytulił się do niego- On nas kocha... obaj nas kochają i siebie nawzajem
-Wiem- pocałował go w policzek- Śpij już. Zasłużyliśmy
-Tak- w sypialni nastała cisza.
W końcu wszystkie bariery zostały pokonane. Teraz nic już nigdy nie będzie w stanie ich rozdzielić.


##################################################################################
Kochani nie wiem czy Wam podoba się to Połączenie. Długo myślałam jak powinno to wyglądać i uznałam to za najlepsze wyjście. Dajcie znać co myślicie:) Mi podoba się średnio za co bardzo przepraszam

Rozdział 29

Od czasu kiedy Ryan pojawił się w miasteczku minął tydzień a plan nie wypalił. Mężczyzna jednak nie przejmował się tym za bardzo bo wiedział, że dziś będzie z tym słodkim pięknym chłopcem który został stworzony jakby specjalnie dla niego. Widział, że Dylan i Elizabeth nie mogą się doczekać kiedy zerwie ich Połączenia wciąż kochał oboje ale ich relacja nigdy nie powinna się zdarzyć. Dlatego był  im to winien.
Ich syn był cudowny, wesoły, towarzyski jego zapach słodki a dźwięk głosu... Rozmarzył się na chwilę a przecież nie ma na to czasu. Musiał wszystko przygotować na dzisiejsze popołudnie.

-Jesteś szczęśliwa moja droga?- Zapytał Dylan gdy wracali do rezydencji Hall'a
-Będę gdy wszystko się skończy- przytuliła się do niego- Mam dla ciebie niespodziankę
-Tak?- Przystanął i spojrzał na nią
-Adrian będzie miał rodzeństwo. To bardzo świeża sprawa ale śniło mi się dziecko a wiesz co to...- nie dokończyła bo mężczyzna zaczął ją całować
-Mówiłem ci że wszystko się ułoży- był szczęśliwy. Z pierwszym synem im się nie udało ale oboje są jeszcze młodzi i właśnie otrzymali drugą szansę od życia- Dziś wieczorem wyjedziemy, po tym jak nas uwolni wsiądziemy w pociąg, później w samolot. Mam już dla nas dom nad morzem- rozmarzył się
-Więc trzeba działać- i ona chciała żeby to wszystko się skończyło. Chciała w końcu być szczęśliwa.

Adrian od rana czuł się dziwnie jakby  przeczuwał że coś złego ma się stać. Dawno nie czuł czegoś takiego i bardzo mu się to nie podobało. Był drażliwy i złośliwy. Już przy śniadaniu zrobił Kilian'owi karczmarną awanturę za to że swoim zwyczajem postanowił troszkę się z nim podroczyć, to nie było nic złego ale dziś po prostu nie mógł znieść takiego zachowania. Później przepraszał go z płaczem. Dostało się  również pozostałej dwójce ale tym razem miał trochę racji. Gdy wszedł do sypialni zobaczył że znów się kochają, zaczął więc głośno przeklinać i rzucać w mężczyzn czym popadnie, po czym uciekł i zaszył się na strychu.

-Skarbie- Logan usiadł obok niego na brudnej podłodze- Co się dzieje?
-Nic- nawet na niego nie spojrzał
-A czemu ja ci nie wierzę?- Zapytał i położył mu dłoń na ramieniu- Coś cię trapi. Jeśli mi powiesz na pewno to naprawię
-Od rana czuję się dziwnie. Jakby coś miało się stać- westchnął i przytulił się do mężczyzny- Ostatnio coś takiego działo się ze mną przed tym jak... zresztą wiesz- nie chciał do tego wracać
-Tu nic ci nie grozi- pocałował go lekko i objął- Nikt nie da cię skrzywdzić. Twoi rodzice chcą zabrać cię na spacer. Powiedzieć im że źle się czujesz?
-Nie- było mu bardzo dobrze przy Alfie, czuł się bezpieczny i kochany a teraz tego potrzebował- Chętnie wyjdę z domu. Może dobrze mi to zrobi- podniósł głowę i pocałował Logana w usta. Coraz częściej inicjował kontakt co cieszyło całą czwórkę. Starsi mężczyźni wiedzieli że to tylko kwestia czasu.
-Dogadujesz się z nimi?- Zapytał wstając i pociągając go za sobą
-Tak. Jest dobrze- uśmiechnął się i otrzepał spodnie

Ryan stał na środku koła które namalował krwią na podłodze pokoju. Zrzucił z siebie ręcznik i wziął do ręki dwa kosmyki włosów. Jeden jasny drugi ciemny. Czas rozpocząć Rozerwanie Więzi zanim przyprowadzą do niego Adriana, później wszystko musi dziać się szybko. Kucnął i umieścił włosy w wyznaczonych miejscach po czym zamknął oczy i zaczął coś mamrotać pod nosem.

-Gdzie idziemy:?- Zapytał chłopak idąc pomiędzy rodzicami
-Może do restauracji i na kręgle- zaproponowała kobieta- ale najpierw muszę chyba się przebrać. Wejdziesz do środka?- Stali przed hotelem
-Chętnie- uśmiechnął się do niej- Chyba dojrzałem do Połączenia- chciał porozmawiać o tym z rodzicami w końcu to też ich sprawa
-Jeśli jesteś pewny to bardzo nas to cieszy- odezwał się Dylan- Wiesz, że chcemy twojego szczęścia
-Wiem- i do mężczyzny zaczął się przekonywać.
Pokój był zaciemniony i niemal pozbawiony zapachów. Nagle coś go tknęło i chciał się wycofać ale nie był w stanie się poruszyć. Kilka sekund później stracił kontakt z rzeczywistością.
-Dziękuję wam moi drodzy- Ryan zapalił światła. Wciąż był nagi- Mamy tylko kilka minut- podeszli do niego nie patrząc należącego na podłodze syna
-Opiekuj się nim- poprosiła kobieta
-Nie martw się. Będę go kochał- pocałował ją i ugryzł boleśnie w wargi. Zawirowało im w głowie, Dylan również poczuł się słabszy. Zaklęcie działało lepiej niż się tego spodziewali- Wam życzę szczęścia- podszedł teraz do mężczyzny i zrobił to samo.
-I tobie również- byli wolni i Dylan dawno nie czuł się tak wspaniali- Potrzebujesz jeszcze czegoś?
-Nie. Teraz zajmę się waszym chłopcem- wyszedł z kręgu i podszedł do nieprzytomnego chłopca- Dobrze się czujecie?
-Troszkę dziwnie jakby nienaturalnie ale to minie- objął żonę- Skontaktujemy się z tobą za kilka miesięcy
-Będzie mi miło- ułożył Adriana na łóżku- Oby wasze dziecko żyło zdrowe- Elizabeth zarumieniła się i wzięła z podłogi torbę
-Do usłyszenia- Dylan nie patrzył na syna. Po prostu wyszli.

Kilian poczuł dziwne ukłucie i nie był jedyny. Logan zaczął cicho warczeć.
-Idziemy- Eric ściągnął z siebie ubranie i zmienił się w wilka. Tak szybciej odnajdą Adriana. Pozostała dwójka zrobiła to samo.

Ryan błądził dłońmi po ciele chłopca. Nie zgwałci go oczywiście tylko nagnie prawdę. Za kilka chwil będzie widział w nim Swojego. Gdy zaklęcie się dopełni będą razem w świetle wilczych Praw i tamci nie będę mogli nic zrobić. A on będzie miał kogoś swojego kogoś kogo będzie mógł kochać i kogoś oddanego jemu.
Pochylił się i pocałował śliczne kuszące usta. To mógł zrobić zanim chłopiec się obudzi.
I w tym momencie do  pokoju wpadły trzy duże wilki
-Jeśli się zbliżycie zrobię mu krzywdę- powiedział wstając z łóżka- A tego nikt nie chce. Zwierzęta zatrzymały się.
-Nie chcę kłopotów. Wy macie siebie i nie potrzebujecie Adriana. On zostanie tylko mój. Urodził się dla mnie i wiecie o tym
Logan sapnął i spojrzał na budzącego się chłopca. Bał się że jest już za późno. Zmienił się w człowieka
-Miałeś Swoich- zaczął spokojnie
-Nie to był tylko przystanek do mojego jedynego Towarzysza. Nie widzisz tego?
-Jedyne co widzę to szaleniec który chce zabrać co moje- i rzucił się na mężczyznę.  Eric i Kilian podążyli za nim. Starszy Alfa nawet nie krzyczał gdy rozszarpywali go na kawałki. Gdy umierał zaklęcie rzucone na Adriana traciło moc.
Chłopiec budził się zdezorientowany.
-Co się?... Nie skończył bo trzej nadzy mężczyźni zaczęli go tulić i całować. Poddał się tej pieszczocie i na chwilę o wszystkim zapomniał.
W końcu Eric uznał że wszystko jest dobrze
-Kochanie musimy ci o czymś powiedzieć- przytulił go do siebie i usiadł. Wszyscy byli teraz umorusani krwią. Adrian zdał sobie również sprawę z tego że jest nagi ale uznał że każdy problem po kolei. Logan głaskał go po policzku a Kilian ułożył głowę na jego kolanach- Twój ojciec kłamał. Ryan żył kilka chwil temu. Chciał cię nam odebrać. Uznał że Dylan i Elizabeth spłodzili cię dla niego
-Gdzie oni są?- Zapytał cichym głosem
-Nie wiemy ale jeśli chcesz....- Zaczął Kilian
-Nie.To nie moi rodzice. Nie chce o tym rozmawiać. Chcę do domu- wtulił twarz w pierś Eric'ka
-Co tylko chcesz skarbie-Logan podniósł go i zakrył kocem- Odpocznij  obudzisz się bezpieczny w naszym łóżku- ucałował go w czoło. Adrian zamknął oczy.
Pozostali spojrzeli po sobie rozbawieni mimo wszystko. Najmłodszy wilczek czasem przypominał małego kotka tak był łasy na pieszczoty i zasypiał w dziwnych nietypowych miejscach.
Teraz już wierzyli w to że nic nie stanie na drodze do ich szczęścia. Są bezpieczni i teraz może być już tylko dobrze.

środa, 28 maja 2014

Rozdział 28

Dylan wiedział, że Ryan jest coraz bardziej niecierpliwi. W końcu byli tu już miesiąc a oni nie poczynili żadnych postępów. Adrian tylko bardziej zbliżył się do Swoich i już prawie się nie kłócili. Chłopak był coraz bliższy decyzji o Połączeniu a do tego nie mógł dopuścić.
Mimo to gdy dostał wiadomość od Alfy, że ten przyjeżdża zdziwił się i przestraszył. Czas wdrożyć w życie plan B.

Adrian wyszedł spod bardzo długiego prysznica. Musiał się teraz masturbować 2-3 razy dziennie. Wiedział, że Połączenie zbliża się wielkimi krokami. Wciąż trochę się bał ale Ochota była większa. No i przecież wszyscy trzej bardzo mu się podobali.
-I po co się tak męczysz?- Zapytał Eric podnosząc głowę znad książki którą stracił zainteresowanie gdy Omega wszedł pod strumień ciepłej wody. Wolał nasłuchiwać i wąchać. Ale teraz zachowywał pozory.
-Już niedługo- zrzucił ręcznik z bioder ale pod spodem miał już bokserki- I wiem już jak to zrobimy...A ty nie w pracy?
-Mam wolne- wzruszył ramionami- Nie zmieniaj tematu. Opowiedz co wymyśliłeś- wziął go za rękę i pociągnął do siebie. Potrzebował kontaktu z chłopcem coraz bardziej rozpaczliwie.
-Poczekasz do długiego weekendu. To tylko dwa tygodnie- odwrócił głowę i pocałował mężczyznę w szyją- a teraz mnie puść bo się spóźnię.
-I to jest mój zamiar skarbie. Ostatnio nie masz dla mnie czasu- zmienił ich pozycję i wisiał teraz nad ślicznym kuszącym ciałkiem. Był coraz bardziej podniecony. I nie tylko on z czego obaj zdawali sobie sprawę.
-Wiem i bardzo przepraszam- zrobił uroczą niewinną minkę- Jak mogę ci to wynagrodzić?
-Cieszę się, że pytasz- pochylił się- nie bój się nie zrobię nic na co nie jesteś gotowy- szepnął i zaczął powoli, delikatnie całować szyję chłopca, dotykać miękkiej skóry na klatce piersiowej i brzuchu Omegi. Adrian jęknął cicho i poddał się wspaniałej pieszczocie. Było mu wspaniale. I w końcu po kilku minutach zaczął oddawać  pocałunki i dotyk. Ufał Eric'kowi i potrzebował czegoś więcej niż masturbacji pod prysznicem. Tylko troszkę, tylko żeby się zaspokoić na jakiś czas.

-Chyba w końcu się Połączymy- Logan przytulił do siebie Kiliana obaj pracowali nad nowym budżetem stada.
-Oj ja wiedziałem że się zbliża już dawno- pocałował Alfę- A myślisz, że o czym my rozmawiamy. Zdążył się dowiedzieć jacy obaj jesteście,co i jak powinien robić. Ty i Eric zapomnieliście że ktoś może być niedoświadczony
-Chyba masz rację śliczny- znów zwrócił wzrok na ekran komputera- A powiedziałeś może że zemdlałeś z rozkoszy?- Zapytał od niechcenia przesuwają dłoń do krocza młodego mężczyzny
-To omawialiśmy niemal dwie godziny- zapewnił go i  rozpiął rozporek- Myślę że powinniśmy zmniejszyć wydatki na kupne jedzenieeee- jęknął gdy poczuł palce zaciskające się na jego nagle szybko twardniejącej erekcji
-Wszystko czego chcesz piękny- pocałował go w ucho. To że czuli pieszczoty tamtych działało na nich jeszcze bardziej. Teraz wiedzieli że Połączenie to tylko kwestia czasu.

Dylan zobaczył Swojego  gdy ten wyszedł z pociągu. Ryan mimo wieku wciąż wyglądał wspaniale. Elizabeth ścisnęła go za rękę, żeby dodać mu otuchy
-Witajcie- uśmiechnął się do nich przyjaźnie- Jak tam nasz plan?
-Nie jest dobrze- odpowiedziała kobieta- Są coraz bliżej. Adrian chyba jest w nich zakochany...
-Kochana moja- przerwał jej i pogłaskał po policzku- A co z relacją między wami? Czy on kocha swoich rodziców?
-Tak- odpowiedzieli równocześnie. Bo to była prawda mimo, że wciąż nie był przekonany do Dylana chęć posiadania rodziny była większa.
-Więc uderzymy z tej strony. Jak rozumiem oni myślą, że ja nie żyję- zamyślił się na chwilę- Więc będę własnym bratem. A wy wpędzicie go w poczucie winy, ja będę po prostu stał z boku. Ale jeśli nie uda nam się w tydzień... po prostu go zabiorę i zwolnię was z Połączenia. Nic mu nie będzie, nie zrobię mu krzywdy wiecie o tym prawda?- Spojrzał na nich uważnie
-Oczywiście- znów przytaknęli zgodnie z prawdą. Ryan będzie lepszy dla ich synka niż tamta trójka
-Hotel?- Zapytał patrząc na nich z pożądaniem
-Z największą przyjemnością- Elizabeth pocałowała mężczyzną wciąż trzymając drugiego za rękę. Dylan był tego samego zdania co tamta dwójka.

Adrian leżał na łóżku bez ruchu, z zamkniętymi oczami. Serce waliło mu jak oszalałe, policzki płonęły. Wcześniej już się całował ale te pieszczoty były inne, bardziej dojrzałe i dawały nadzieję na to że wszystko będzie dobrze.
Połączenie będzie najpiękniejszą nocą w jego życiu i sam nie mógł się go już doczekać, ale nie chciał pośpiechu i wiedzy że cała reszta watahy nadstawia uszy.
Dlatego wymyślił że podczas dłuższego wolnego wyjadą za miasto do dobrego hotelu na który teraz zbierał pieniądze w tajemnicy przed innymi. Miał nadzieją że zrobi in przyjemną niespodziankę.
Nagle zadzwonił telefon
-Tak?..... Dobrze bardzo chętnie.... za godzinkę?... Nie nikogo nie ma....- Chłopak był bardzo zdziwiony że Dylan chcę żeby poznał brata ich zmarłego Alfy ale w jakimś sensie mężczyzna był z nimi związany. No i chętnie dowie się czegoś więcej o swojej rodzinnej watasze a Dylan i Elizabeth nie mówili zbyt dużo przez to co się stało gdy byli młodzi.

-Spotkamy się z nim w restauracji- uśmiechnął się do nagich kochanków- Ryan tylko proszę spokojnie bo go wystraszysz a to nic dobrego
-Wiem jak powinienem się zachować- pocałował go w ramię- Ale nie możesz mi zabronić bycia podekscytowanym. Już nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę
-I będziesz zadowolony- Elizabeth podniosła się- Jest naszą najlepszą mieszanką
-Inaczej być nie mogło- zapalił papierosa i zrelaksował się po bardzo udanym stosunku.  Za kilka dni w taki czy inny sposób będzie miał kogoś swojego, kogoś kim nie będzie musiał się dzielić. A tego zawsze pragnął, będzie mu też dobrze na sercu jeśli zobaczy, że pozostałej dwójce też jest lepiej niż jeśli mieliby się do końca życia męczyć w tym trójkącie którego żadne z nich nigdy nie chciało.


niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 27

Kilian nie był w stanie już dłużej wytrzymać. Wciąż wściekał się na samego siebie że nie wytrzymał ale Potrzeba, Chęć były zbyt duże. Adrian nie miałby nic przeciwko temu, nawet trochę go zachęcał.
Chłopak był tak bardzo zatopiony w myślach, że w pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na to, że nie jest sam w łazience.
Dopiero gdy z okolic prysznica dobiegł go czyjś głos zdał sobie sprawę że jest tu również Logan. Przez chwilę obserwował mocne plecy i umięśnione nogi mimo, że starał się za wszelką cenę omijać wzrokiem pośladki już zrobiło mu się gorąco. Wciąż był  wściekły na Alfę ale mężczyzna wyglądał wspaniale i nagle si odwrócił. Eric był obdarzony bardzo bardzo dobrze ale Logan... tego niemal nie dało się opisać. Do tego umięśniona klatka piersiowa i brzuch spływały wodą. Zakręciło się mu w głowie
-Wszystko dobrze śliczny?- Zapytał  mężczyzna z uśmiechem
-T..tak- wyjąkał i zaczął podchodzić do  na wpół otwartego prysznica. Wściekłość gdzieś odeszła. Zawładnęła nim Chęć tak dusząca, że było mu niemal słabo
-Jesteś pewny?-Logan wyciągnął do niego rękę i pomógł mu wejść do środka mimo że chłopak był ubrany
-Bardzo- jęknął i wspiął się na palcach by go pocałować.
Od czasu gdy Kilian i Eric byli razem nie mógł przestać myśleć o młodszym mężczyźnie. Jego zapach, słodkie usta. Pragnął go ale wiedział, że musi trzymać się na dystans do czasu aż chłopak podejdzie do niego sam. Wciąż musi być z nimi wszystkimi ostrożny. Teraz jednak mając przyszłego kochanka tak blisko nie mógł dłużej zachowywać pozorów. Zdarł z niego ubrania i kochał wciąż trochę obrażonego chłopaka.

Adrian siedział razem z Elizabeth w kuchni. Dylan dał im porozmawiać na osobności za co był mu bardzo wdzięczny.  Kobieta wydawała się miła i zainteresowana tym co dzieje się w życiu syna. Była też bardzo wzruszona pierwszym ich spotkaniem
-Dobrze cię tu traktują?- Zapytała popijając kawę. Nie mogła się napatrzeć na jedynaka. Był śliczny, mądry i mogła być z niego dumny. Miał ciężkie życie ale poradził sobie z tym i złe doświadczenia nie złamały go ale dały siłę
-Tak. Początek może nie był najszczęśliwszy ale cieszę się, że stało się tak jak stało- on sam pił kakao. Od czasu aż zaczęła się Chęć tylko to go uspokajało i dawało lekką ulgę.
-Dylan powiedział, że Alfa wciągnął cię do stada niemal siłą. To nie wróży nic dobrego- zaczęła ostrożnie badać teren. Czas może ich jeszcze nie naglił ale czuła się dziwnie w tym układzie.
-Źle coś zrozumiałem. I tak bym został. Od czasu gdy mama i tata zginęli tylko tu czułem się na tyle dobrze że rozważałem możliwość. Logan tylko przyspieszył moją decyzję- uśmiechnął się tylko trochę tajemniczo
-A jak jest między wami?- To interesowało ją najbardziej- Nie jest łatwo być w takim Połączeniu
-Nie jest- uśmiechnął się i dopił kakao- Ale mi to nie przeszkadza wiem że Eric i Logan sypiają ze sobą od lat ale Tchnęło ich gdy zostałem przyjęty do stada. Nie przeszkadza mi to. Znali się wcześniej są przyjaciółmi. Później doszedł Kilian, obiecał, że poczeka ale nie dał rady- znów się uśmiechnął- To dobrze przestanie się tak męczyć. A ja powoli dojrzewam do decyzji żeby się z nimi Połączyć- kobieta westchnęła
-Nie znam ich i być może ty trafiłeś dobrze ale bywa ciężko w takich Połączeniach zwłaszcza że nie czekają na ciebie...
To nie tak- przerwał jej- Sam ich do tego zachęcam. Mi to nie przeszkadza. To może wydawać się dziwne ale gdy oni są razem i ja czuję się lepiej. Wiem, że mnie kochają. Może każdy na własny sposób ale wszyscy. Czuję to całym sobą
-Więc bardzo mnie to cieszy- podniosła się z krzesła- Może pójdziemy na spacer pokarzesz mi posiadłość i tereny przyległe.
-Bardzo chętnie- i on wstał- I proszę  opowiedz coś o sobie. Nie to co się stało ale o tobie
-Cieszę się że chcesz mnie poznać mimo że cię...
-To nie była twoja wina- dotknął jej ręki. Nie mógł być na nią zły, na Dylana również. On po prostu chciał mieć nie tylko to stado ale również rodzinę. Miał nadzieje, że w końcu się to uda.

Kilian obudził się w dużym łóżku w sypialni obok Logana który uśmiechał się do niego
-Co się..?- Zaczął powoli i próbował się podnieść ale silna dłoń przytrzymała go na miejscu
-Dawno nie sprawiłem że ktoś zemdlał- mężczyzna był z siebie dumny- Leż spokojnie skarbie przyniosę ci wodę i może coś do jedzenie
-Dużą kanapkę z bekonem i przestań się tak głupio uśmiechać- klepnął go w łopatkę ale już nie starał się usiąść. Tylko wtulił w poduszkę i ziewnął. Był przyjemnie zmęczony i obolały. Było warto. Logan był wspaniałym kochankiem mimo niewygody prysznica on czuł się wspaniale. Zaczął wspominać wszystkie swoje pierwsze razy.
Z byłym chłopakiem zrobili to podczas imprezy w szkole w jednej z klas. Eric i on w samochodzie no i teraz. Chyba był skazany na nietypowe miejsca. Uśmiechnął się.
-Wejdziesz czy zostaniesz przed drzwiami?- Eric tylko czekał na zaproszenie
-Nie chciałem przeszkadzać- podszedł pewnym krokiem do łóżka i powąchał chłopaka- pachniesz pięknie. Wasze zapachy komponują się po prostu wspaniale
-Tak jak i wasze- pociągnął go do pocałunku- Gdzie byłeś?- Zapytał gdy mężczyzna usiadł obok niego
-Miałem coś do załatwienia, trzeba pomóc Loganowi. Ty widać mu wybaczyłeś- przejechał palcem po żebrach chłopaka, ten zachichotał
-Może... może nie. Nie bądź dla niego surowy. On cię kocha, jesteś dla niego ważny, tak bardzo ważny że boi się cię stracić. Ty jedyny możesz przerwać Połączenie, dlatego nie chciał...
-Żebyś był mną zawiedziony- dokończył Alfa podał Kilianowi tacę
-Ty nie możesz mnie zawieść- Beta wziął mężczyznę za rękę- Za dobrze cię znam. Za długo. Nic co zrobisz nie sprawi że przestanę cię kochać. Tylko bądź ze mną szczery i nie odsuwaj od siebie-nachylił się i pocałował go delikatnie ale Logan miał inne palny i zdominował pieszczotę.
Kilian popijał sobie sok i jadł pyszną kanapkę oglądają przedstawienie które rozpoczęło się na miękkim dywanie. Życie było  dobre i miał nadzieje, że tak już zostanie.

-Nieźle- roześmiał się Adrian gdy tylko zobaczył Kiliana który wszedł do salonu gdzie młodszy chłopka oglądał jakiś horror- Opowiesz mi?
-Z opowieści nie dowiesz się tego co najlepsze- mrugnął do niego i zabrał trochę popcornu- przesuń się bo jak będziesz dalej oglądał sam znów nie zaśniesz
-Może chcę żeby ktoś mnie objął- wstał z fotela i usiadł dopiero gdy starszy chłopak zrobił mu miejsce między nogami
-Zawsze to wiedziałem- roześmiał się- To jak z mamą?
-Dobrze- upił łyk piwa które udało mu się podkraść Greg'owi gdy pomagał mu z zakupami- Jest inna niż Dylan. Lepiej jest mi się z nią dogadać.... Więc?- Zmienił temat
-Mówiłem ci że Eric jest wspaniale obdarzony?- Adrian kiwnął głowa- To Logan jest jeszcze lepiej. A jednocześnie nic mnie nie bolało. Jest....
-Lepszy niż wspaniały?- Zgadł Omega- Jesteś beznadziejny- westchnął- Wiesz to już całkiem niedługo- dodał i włączył znów film
-Poczekam aniołku- pocałował go w czubek głowy i skupił się na krwawej jatce która rozgrywała się właśnie na dużym ekranie.


###################################################################################
Kochani mój wen cierpi i pyta o komentarze:) Może uda się uzbierać 10?
Moi drodzy  zapraszam również na nowy blog. Notki będę pojawiać się raz w tygodniu http://yaoilik.blogspot.com/

środa, 21 maja 2014

Rozdział 26


-I nic nam nie powiedziałeś?- Pierwszy odezwał się Kilian, który już drugi raz w ciągu tylko kilkunastu godzin był piekielnie wściekły. To nie podobało się nikomu, ale mieli teraz ważniejsze problemy.
-Nie chciałem was....-Zaczął Alfa.
-Zawiodłem się na tobie- odezwał się Eric odwracając wzrok od przyjaciela i kochanka- Rozumiem, że nie chcesz tym obarczać Adriana czy Kiliana, ale mnie..- mężczyzna usiadł i wyciągnął rękę do dwóch młodszych wilków. Ci od razu zaoferowali kontakt.
-Nie rozumiesz...- podjął Logan po raz kolejny.
-Nie! Nie rozumiem!- Warknął starszy Beta- Czy jestem dla ciebie tylko ciepłym ciałem do czasu, aż w końcu będziesz mógł sobie wziąć Adriana? Nie jesteśmy przyjaciółmi? Nie kochasz mnie? Bo ja Alfo myślę, że tak właśnie jest- spojrzał na niego wyzywająco- Mam dość Logan..
-Nie rób tego- spojrzał na niego prosząco. Adrian nie miał pojęcia co się dzieje, ale Kilian właśnie zdał sobie sprawę. Cała złość mu minęła. Musiał znów ratować sytuację i stanął przed Eric'kiem.
-Nie każ nas za jego błędy. Nie odtrącaj Połączenia- patrzył mu w oczy. Prosił, błagał by do tego nie doszło.
-Och mój piękny- mężczyzna wiedział, że sprawy zaszły za daleko.- Nie zrobiłbym wam tego- wziął go w ramiona i pocałował- A ty- znów zwrócił się do Logana- masz przechlapane. Nie pozwolę...
-A czy nie możemy po prostu mu pomóc?- Po raz pierwszy odezwał się Adrian. Czuł się źle od czasu jak zaczęła się ta kłótnia. Jako Omega był najbardziej wrażliwy na zmiany nastroju Swoich, a nie mając Połączenia teraz niemal szalał od emocji- Kilian ma pieniądze, ja też mogę coś robić. Eric...
-Skarbie to nie takie proste- westchnął Logan.-Jako Alfa muszę dbać o watahę. To do mnie należy zdobywanie funduszy, muszę wam zapewnić dobry byt to, że ktoś zarabia poza stadem może być źle odebrane. No i nie chcę was w to wplątywać..
-I o to chodzi- powiedział Eric- Jesteśmy w tym razem. Jako partnerzy. To znaczy, że dzielisz się z nami problemami i razem szukamy rozwiązania. Zraniłeś mnie. Nas.- dokończył smutno- Jesteśmy przyjaciółmi- Logan wstał i podszedł do mężczyzny. Ukląkł przed nim.
-Kochany mój- położył dłonie na jego kolanach- Wiem, że źle zrobiłem nie mówiąc wam o tym, ale wszystko szło jak najlepiej między nami i chciałem zachować dobre relacje, chociaż jeszcze przez chwilę- patrzył mu w oczy- wybaczysz mi kiedyś?
-Może- burknął Beta i spojrzał na młodsze wilki. Chłopcy pokiwali głowami- Ile masz czasu?
-Miesiąc zanim ktoś upomni się o stado- patrzył teraz na Adriana i Kiliana. Obaj mieli zdecydowane miny.
-Nie czas teraz na walki między nami- odezwał się młodszy Beta-Ja postaram się wyciągnąć jak najwięcej i poproszę siostrę , żeby przelała pieniądze. Jestem tu nowy i moja wataha ma prawo wspomóc nową rodzinę. Później zatrudnię się w studiu na cały etat. Wszyscy wiedzą, że mam pieniądze. Uznają, że robię to z nudów.
-A ja poszukam czegoś, chociaż małej rzeczy, nie będzie to dużo, ale zawsze- uśmiechnął się Adrian. Zaczął się robić senny.
-A ja dumny idioto mam oszczędności, to powinno coś dać. Znalazłem ofertę pracy. Coś co nie wzbudzi podejrzeń. Do tego porozmawiamy z całą resztą i jako stado znajdziemy rozwiązanie. Teraz idź do łóżka, jesteś wykończony- zarządził Eric. Wszyscy byli zmęczeni i nabuzowani wydarzeniami tego wieczoru.
-Nie pójdziesz... - ale umilkł na widok miny kochanka- Za wcześnie- westchnął- Porozmawiamy jutro dobrze?
-Tak. Myślę, że powinniśmy- Eric wstał.
-Nigdy proszę cię nie wątp. To mnie zabija- Kilian na słowa Alfy szturchnął Adriana w bok i wycofali się bez słowa. To było pomiędzy Loganem, a Eric'kiem. Ich prywatne sprawy. Oni ziewając udali się do sypialni.

-Jestem durniem. Dumnym wariatem, który chciał zachować spokój w kruchej dynamice....- Eric'ka nigdy nie musiał przepraszać. Rozumieli się zawsze bez słowa.
-Dość już- przerwał mu- Znamy się od lat. Przyjaźnimy. Przeszliśmy razem tyle, a ty nie jesteś w stanie mi zaufać. Wiesz jak to boli?- Nie poruszył się ze swojego miejsca. Wciąż opierał się o stół i starał się nie patrzeć na kochanka. Gdyby ich oczy się spotkały zaczęli by się kochać, a to nie jest najlepszy czas.
-Zdaję sobie sprawę- dotknął jego dłoni- Spójrz na mnie.
-Jeśli to zrobię nie będę w stanie się na ciebie wściekać, a powinienem- warknął cicho.
-Więc możesz mnie ukarać. Jak tylko będziesz chciał- szeptał mu do ucha.
-Nie kuś mnie. Nie dziś- ale pocałował mężczyznę w policzek. Był wściekły lecz nie chciał żeby kochanek cierpiał bardziej niż to konieczne- Porozmawiamy jutro i wtedy cię ukarzę. Jeśli chcesz idź do sypialni do chłopców.
-A ty?- Zapytał zdziwiony.
-Idę pobiegać- powiedział i ściągnął koszulę. Musiał oczyścić myśli.

Elizabeth słuchała Dylana z niemal obojętną miną. Gdy zaszła w ciążę bardzo się ucieszyła i chciała zachować dziecko. Z biegiem lat jednak zdała sobie sprawę, że tak było lepiej. Ona i Ryan nigdy nie byli w najlepszych stosunkach, ale trwali ze sobą głównie może dlatego, że poprzez Alfę mogła być z ukochanym. Gdyby próbowała go odnaleźć, zginęli by oboje.
-Więc chcesz ich skłócimy a wtedy ja jako dobra matka, zabiorę go od tych którzy go odtrącili...
-Nie ma innego sposobu- wyciągnął papierosa- Byłabyś wspaniałą matką, ale nie mamy innego wyjścia. Gdy to wszystko się skończy będziemy mieli drugie, które wychowamy z miłością. Adrian... on musi się poświęcić. Ryan jaki jest, taki jest, ale go nie skrzywdzi. Jest tak napalony na ten pomysł...
-Nie o to chodzi kochany. Wiem, że bardzo się cieszy. W końcu będzie miał kogoś tylko dla siebie i nie będzie się musiał z nikim dzielić. Widziałam pokoje jakie przygotował. Nie będzie mu niczego brakowało. Nie mam wątpliwości, że dobrze robimy. Jeśli miałby tylko jednego partnera nie poszłabym na to....
-I ja również, ale teraz ratujemy nasze dziecko od tego przez co my przeszliśmy- pocałował ją- Wrócisz jutro ze mną do dworu?
-Chyba najwyższy czas- położyła się znowu. Długo myślała o tym co zrobić. Z jednej strony pragnęła być z ukochanym po tylu latach, ale Adrian był jej jedynym synem. Wiedziała, że Ryan go nie skrzywdzi i będzie o niego dbał. A ci tu.. Nie mogą mu dać tego, czego każdy rodzic chce dla swojego dziecka. Odgarnęła od siebie złe myśli i usnęła w ramionach wytęsknionego mężczyzny.

Adrian siedział przy oknie i czekał na powrót Dylan'a. Zadzwonił wcześniej, że przyjedzie z Elizabeth i nie mógł się już doczekać.
Był sam w dużym domu. Zaczął się denerwować coraz bardziej. Nie lubił mężczyzny, miał problem z zaufaniem, ale mamę zawsze bardzo chciał poznać. Chciał ją mieć mieć. Kogoś z kim może porozmawiać, kogoś kto doradzi co powinien zrobić.
Bo przecież miał dużo na głowie. Cała ta Chęć która była coraz większa. Emocje z którymi sobie nie radził.
I wtedy ich zobaczył. Kobieta była piękna i był do niej bardzo podobny. Serce zaczęło walić mu jak oszalałe. Miał nadzieje że chociaż z jednym z biologicznych rodziców będzie w stanie się dogadać bez przeszkód.

-Piękne miejsce- Elizabeth była pod wrażeniem. Mężczyzna przytaknął i zaraz powiedział:
-Mają problemy.Co też możemy wykorzystać. Kochana jesteś pewna. Wciąż jeszcze....
-To dla jego dobra- przerwała mu. W żadnym związku, w którym jest więcej niż dwie osoby, nigdy nie będzie dobrze. A Ryan potrafi kochać i zapewni ich dziecku wszystko. To, że i oni na tym skorzystają to dodatkowa korzyść. Tak sobie to tłumaczyła.

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 25


Dylan już nie mógł się doczekać kiedy zobaczy Elizabeth. Specjalnie wynajął pokój, żeby odciągnąć ją od watahy Hall'a i ich syna. Wiedział, że kobieta miała wcześniej opory związane z planem, ale z biegiem czasu desperacja robiła swoje. Mimo to, uważał, że lepiej przygotować ją na wszystko po kolei.
-Moja piękna- podszedł do niej gdy tylko wysiadła z samochodu.
-Witaj kochany- wspięła się na palcach i pocałowała go delikatnie w usta. Nie poczuł od niej innego zapachu więc byli bliżej sukcesu. Co bardzo go cieszyło. - Więc to on, prawda?
-Tak. Nazywa się Adrian Blue- weszli do środka małego budynku i udali się do ciasnego, ale ładnego pokoju. Nie chcieli rozmawiać przy ludziach. - Jest bardzo podobny do ciebie, nie tylko z wyglądu, ale i ma podobne zachowanie. Jest naszą idealną mieszanką..
-Czegoś mi nie mówisz- przerwała mu ściągając bluzkę i zrzucając ze stóp sandały.
-Niestety sprawa jest bardzo skomplikowana- patrzył na jej wspaniałą sylwetkę z rosnącym pożądaniem. Wciąż nie zrekompensowali straconego czasu, ale najpierw muszą porozmawiać. - Ma już swoich.
-Swoich?- kobieta usiadła na krześle- nie powiesz, że i naszemu dziecku się to stało?
-Niestety. Jednym z nich jest Alfa jego watahy. Później opowiem ci jak się tu znalazł. Drugi to starszy Beta. On i Alfa są kochankami od lat..
-Więc mogą być razem bez większych konsekwencji.
-Jest jeszcze trzeci..- Elizabeth otworzyła usta ze zdumienia- Nie będzie łatwo go zabrać. Nie są połączeni, ale Adrian nie jest już prawiczkiem.
-To nie jest przeszkodą, Ryan zdaje sobie sprawę z tego ile chłopak ma lat. Co jednak z Jego? Jeśli byłyby to same Bety, szansa byłaby większa..
-Niekoniecznie. Widzisz, on i Hall nie zaczęli znajomości najlepiej. Wciąż są między nimi zgrzyty. Adrian jest Omegą, ale jest zadziorny jak nikt inny, a Alfa nie może sobie pozwolić nawet na to, żeby Jego był nieodpowiedni w żaden sposób.
-Więc uderzmy w ten punkt. A co z trzecim?- zapytała kobieta.
To młody Beta. Jego żal mi najbardziej. Starsi znajdą pocieszenie s sobie i dla nich Brak nie powinien być tak uciążliwy- Jednak kochają młodego i mu pomogą..- nie dokończył, bo kobieta używając całej swojej siły rzuciła go na łóżko.
-Dokończymy później- warknęła i pocałowała go namiętnie.
-Wspaniały pomysł kochana- zmienił ich pozycję i przez kilka godzin nie myśleli o krzywdzie jaką zrobią swojemu dziecku. Liczyli się tylko oni i ich przyjemność.

Logan miał teraz bardzo mało czasu. Nie dość, że obowiązki pochłaniały mu całe dnie to jeszcze musiał pójść do pracy. Pieniądze się kończyły, a on nie mógł przecież prosić o to Killiana. Był na to zbyt dumny. Dlatego teraz, od dwóch tygodni wymykał się z domu gdy wszyscy już spali i szedł na nocną zmianę do jednego z barów. Pracował tam jako ochroniarz.
Był bardzo ostrożny, bo nie chciał żeby wszystko się wydało. Anna i Tom wiedzieli, że wychodzi z domu, ale postanowili się nie wtrącać. Sami wiedzieli, że jest ciężko, ale znali też swojego Alfę. Był zbyt uparty, by prosić o pomoc. Lubił radzić sobie z problemami sam, nawet jeśli nie było to dobre. No i wiedzieli, że się to prędzej czy później wyda.

Adrian obudził się koło 1 w nocy. Było mu zimno. Dziś powinien spać z Loganem, ale łóżko było puste. Stwierdził po prostu, że mężczyzna poczuł Potrzebę i on i Eric kochają się gdzieś w domu. Dlatego wstał i wyszedł z sypialni i poszedł do tej obok. Łączyła je wspólna łazienka, ale kto wie co może tam znaleźć o tej porze.
-Co tu robisz tak późno?- Zapytał Eric, który stał w korytarzu i węszył.
-Było mi zimno. A ty?- Podszedł do gorącego ciała i przytulił się.
-Szukam Logana. Nie ma go w domu- mężczyzna był zdziwiony i zaniepokojony- A to nie jest normalne. Ma przecież obok ciebie- pocałował chłopaka w czoło.
-Może poszedł pobiegać- był zbyt zmęczony, żeby się tym przejmować. Alfa jest dorosły i potrafi o siebie zadbać.
-Może- Eric nie był jednak przekonany- Chodź do nas, musisz się wyspać.
-Chętnie- ziewnął i dał się podnieść w silnych ramionach.
-Nie ma go w domu co?- Kilian był rozbudzony i na coś zły.
-Nie, ale znalazłem małego pieszczoszka- uśmiechnął się do rozeźlonego wilczka, ale ten tylko prychnął na niego- Powinieneś spać Aniołku- odezwał się łagodnie do Adriana.
-Powinienem wiedzieć?- Zapytał chłopak który już pogodził się z tym, że dziś nie uśnie.
-Eric postanowił, że od teraz będzie zaspokajał Potrzebę tylko z Loganem. Podobno to co zrobiliśmy było błędem- Kilian zwykle był spokojny i łagodził ich konflikty, teraz jednak biła od niego taka wściekłość, że Adrian'owi zrobiło się nieswojo.
-Skarbie- mężczyzna postawił najmłodszego wilczka na dywanie i podszedł do starszego chłopaka. Ukląkł przed nim i wziął jego dłonie w swoje ręce- Nie to miałem na myśli. Pragnę być z tobą, ale wiem, że jest ci głupio, że złamałeś słowo. Jeśli jednak cię uraziłem....
-Odtrąciłeś mnie- szepnął i spuścił wzrok. Adrian usiadł obok przyjaciela i objął go. Teraz bardzo go potrzebuje.
-Nigdy- Eric pocałował go delikatnie- Chce żebyś ty był pewny. Co innego zrobić coś pod wpływem chwili, a co innego....
-Rozumiem- Kilian wiedział, że to prawda, ale zrobiło mu się źle gdy Eric nie chciał z nim być. Mimo, że wciąż czuł się źle z powodu chwilowego zaćmienia umysłu- Przepraszam..
-To ja przepraszam mój piękny- najstarszy wilk położył się obok młodszych i wziął ich obu w ramiona- Jeśli znów poczujesz się pewnie będzie mi wspaniale się z tobą kochać.
-Oj teraz to sobie poczekasz- obaj chłopcy zaczęli chichotać- Adrian jak z tobą? Wiem, że miałeś małe problemy z chęcią.
-Radzę sobie- uśmiechnął się, ale i zarumienił- Jest to trochę dziwne, bo nigdy tego nie robiłem, ale jest lepiej.
-Nic jednak nie zastąpi prawdziwego stosunku, kontaktu z drugim człowiekiem- Kilian głaskał nastolatka po miękkich włosach- Może weźmiemy kiedyś prysznic razem?
-A możemy o tym porozmawiać jak będę obudzony?- Adrian chciał zmienić temat- I jak Eric nie będzie się tak martwił?- Mężczyzna jednak zatopił się na chwilę w fantazji o chłopcach. Nagich, pachnących i całych mokrych
-Właśnie. Co z tym? Logan jest dorosły- Kilian szturchnął go w żebra i mężczyzna oprzytomniał.
-Tak, ale zawsze o wszystkim mi mówił. Wiem, że ostatnio jest bardzo zmęczony i rozkojarzony. Coś się dzieje, a kocham go i chcę pomóc....
-Więc trzeba się na niego zaczaić- zdecydował Adrian- Chodźmy do kuchni. Napijemy się kawy, zjemy coś słodkiego i poczekamy na niego. Przecież zawsze jest w domu rano- Eric i Kilian popatrzyli na siebie i kiwnęli głowami. To był plan który musi zadziałać.

Szarzało już na zewnątrz gdy poczuli zbliżającego się do domu Alfę. Wchodził od strony kuchni więc cała trójka wstała z krzeseł i przybrała groźne miny.
-No to teraz wpadłeś kochany.....- Zaczął Eric.
-My nie mamy przed sobą tajemnic....-Wsz​edł mu w słowo Kilian.
-Lepiej się wytłumacz...- Dokończył Adrian.
Logan popatrzył na Swoich i usiadł ciężko na najbliższym krześle.
-Usiądźcie- powiedział z westchnieniem- Mogę prosić o kawę?- Zapytał jeszcze i Adrian podał mu kubek z aromatyczną i gorącą cieczą. Upił łyk i spojrzał na całą trójkę raz jeszcze.
-Więc...- zaczął, starając się streścić problem, ale nie napędzić stracha zwłaszcza młodszym wilkom. Dwa dni temu otrzymał oficjalny list od Alfy Greyback'a, w którym kwestionował jego rządy i dał jasno do zrozumienia, że jeśli sytuacja się nie zmieni to w przeciągu miesiąca przejmie od niego stado, a Logan będzie zhańbiony do końca życia.