poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 12

Kilian jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawił. Nie było tu tłumów, ale muzyka i alkohol rekompensowały wszystko. No i on już nie musiał się rozglądać się za nikim. Skupi całą swoją uwagę na Adrianie który z dala od wszystkich spraw watahy i Połączenia był całkiem inny. Wesoły, skory do zabawy ale też lubił być w centrum uwagi tak sprytne że niewinny zawstydzony rumieniec nie schodził mu z policzków. Do tego te spuszczone duże oczy.
Teraz obserwował go z baru i uśmiechał się. Tak był dla nich idealny. Niby nic nie robił a i tak większość oczu zwrócona była  na niego. Logan miał o co być zazdrosny ale on wiedział że to tyko gra że chłopak się boi. Odwrócił się by złożyć zamówienie i po kilku sekundach poczuł znajomy zapach.
-Taki jesteś niecierpliwy?- Odwrócił głowę w stronę Adriana
-Chciałem ci tylko powiedzieć żebyś mi już nie zamawiał piwa. Po nim robię straszne głupoty- zaczął lubić Kiliana i nie chciał tego spieprzyć. Może nie jest dla niego przyjacielem ale z czasem pewnie się to zmieni
-Musisz mi o nich opowiedzieć- mrugnął do niego- zresztą jeszcze jedna kolejka i wracamy. Jutro muszę pojechać z siostrą i zabrać swoje rzeczy
-Będziesz spał z Loganem- po tym jak wypowiedział te słowa miał ochotę ugryźć się w język albo lepiej go odgryźć
-Nie. To duży dom znajdzie się i dla mnie miejsce- usiedli przy ich stoliku- i nie chcę się wtrącać ale i ty powinieneś  przestać sypiać z Eric'kiem- upił łyk- no chyba że jesteś gotowy
-Ha. Wątpię że kiedyś będę- spuścił głowę i zagryzł wargi
-Adrian....- objął go delikatnie- to co co się stało. Było okropne ale to co nadejdzie... Sex z kimś kogo kochasz kto cię kocha to najwspanialsza rzecz na świecie. Byłem w związku i wiem co mówię. A to z nami będzie jeszcze lepsze. Nie zamierzam cię jednak namawiać. Kiedy to zrobimy zależy od  ciebie. Teraz po prostu się poznajmy i zobaczmy co z tego wyjdzie.
-Ten plan mi się podoba. Co powiesz o Loganie?- Musiał dowiedzieć się co Kilian myśli o ich Alfie. Zdawał sobie sprawę że nie do końca dobrze go ocenił. Mężczyźnie jednak  nie zamierza się do tego przyznać.
-To dobry człowiek. Trochę zagubiony. Od lat jest przywódcą i nie do końca sobie radzi. Potrzebuje wsparcia i dostanie go. On również bardzo cię... nas wszystkich kocha. Może nie okazuje tego jak powinien ale jestem pewny że się to zmieni. Ale i ty powinieneś dać mu szansę....
-Siłą wciągnął mnie do rodziny- przerwał mu chłopak coraz bardziej zły
-A chciałeś w niej zostać?- Postawił pustą butelkę na stole
-Tak- przyznał cicho Adrian- Ale na swoich warunkach- dodał szybko
-Nic straconego. Wiem że lubisz się z nim droczyć ale musicie się dogadać. Jeśli on tego nie zrobi ty bądź doroślejszy. Jest twoim Alfą ale ty nie oszukujmy się to ty masz więcej do powiedzenia. Musisz tylko wiedzieć jak to zrobić- puścił do niego oko- Wracamy?
-Tak- i on wstał. Na dziś miał dość wrażeń.

-Ty się dziś nie przykładasz- Eric westchnął i pociągnął Logana do siebie. Mężczyzna przyszedł do niego godzinę temu by porozmawiać ale obaj byli napaleni. Alfa właśnie robił mu loda i chociaż był twardy jak skała i naprawdę mu się podobało to wiedział że coś jest źle
-Wybacz- mężczyzna pocałował go w policzek- Kilian nie Połączy się do czasu aż Adrian będzie gotowy. A ja nie potrafię się z nim dogada westchnął i zaczął głaskać ukochanego po miękkich włosach
-Pokaż mu jaki jesteś na prawdę- uśmiechnął się mężczyzna. Coś tak czuł że ich drugi Beta postawi taki warunek i to bardzo go cieszyło bo i jego zaczęła palić ta potrzeba- Jaki potrafisz być czuły, delikatny i opiekuńczy....
-Tylko że tak bardzo mnie denerwuje- wszedł mu w słowo
-Olej to kochanie. Obaj dobrze wiemy że go pragniesz i byłoby tak nawet gdybyś go nie kochał. Jest nasz i musisz coś z tym zrobić- pocałował Alfę- Mnie kocha a z Kilianem szybko się zaprzyjaźni. Ale nie śpiesz się.
-Próbuję- jeszcze jedno westchnięcie- Na szczęście mam ciebie- Eric podniósł się na te słowa i spojrzał bardzo poważnie na mężczyznę
-Więc jestem dla ciebie zastępstwem?- Zapytał zraniony
-Eric... kochany-złapał go za rękę- przecież wiesz że to nie tak- ucałował jego dłoń- byłoby mi ciężko gdybyś nie był ze mną. To ciebie kochałem najdłużej. Ciebie miałem pierwszego. Jesteś i zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem. Kilian i Adrian ich kocham i pragnę. Ty jednak jesteś dla mnie wyjątkowy. Nigdy w  to nie wątp- pocałował go delikatnie tym razem w usta przelewając w pieszczotę wszystkie swoje uczucia
-No na to czekałem- roześmiał się Eric-Wiem o tym ale czasem łatwo jest zapomnieć. To co się dzieje to szaleństwo- ziewnął- nie obraź się ale wciąż nie nabrałem tyle sił ile powinienem
-Oczywiście kochany- wstał- Pomożesz mi czy wciąż będziesz egoistom?
-Zobaczysz- i zamknął oczy. Jutro będzie już w pełni sił.

Adrian siedział w gabinecie Logana i trzeźwiał. Wypił 4 piwa ale musiał w końcu zachować się jak powinien. Nie chodzi tu tylko o Prawa i biologię ale o jego samego. Był niesprawiedliwy i chciał raz jeszcze spróbować przeprosić. Miał tylko nadzieje że nie da się wytrącić z równowagi. No i to co ciągnie go doEric'ka....
-Co tu robisz tak późno?- Zapytał Alfa zapalając światła
-Chcę porozmawiać.... spróbować chociaż- poprawił się na fotelu
-Jesteś za młody na picie- wyrwało się Logan'owi- przepraszam- usiadł na biurku- O co chodzi?
-Byłem dla ciebie niesprawiedliwy ale nauczyłem się radzić sobie sam, bronić się sarkazmem i złością. Wiem jednak że nie chcesz dla mnie źle. Zostałbym w stadzie. Po prostu- przygryzł wargi- zaskoczyło  i przestraszyło mnie to co zobaczyłem. Jeśli chodzi o Połączenie... to nie jest tak że tego nie zaakceptowałem. Nawet to czuje... do Eric;ka ale zawsze. Nie chcę jednak być zmuszany, poganiany...-wstał i podszedł do mężczyzny- nie obiecuję że będzie wszystko kolorowo ale chcę cię poznać.
-Nigdy do niczego cię nie zmuszę. Pragnę cię ale to nie tak działa nie w naszym przypadku. Nie jestem idealny i często najpierw robię później myślę. Jednak  i ja źle zabrałem się do naszej znajomości- wyciągnął rękę i powoli przyłożył ją do policzka chłopaka- niemiłosiernie mnie wkurzasz ale postaram się...- pogłaskał go- Jesteś nasz i muszę pokazać ci że będę dla ciebie dobry i cię nie skrzywdzę, że cię kocham....
-To zaczynamy od nowa?- Zapytał Adrian. Dotyk mężczyzny był bardziej elektryzujący niż zwykle. A przecież zawsze mu się podobał
-Jestem Logan Hall Alfa tej watahy. Witaj w rodzinie- powiedział bardzo poważnie
-Adrian Blue.  Dziękuję za przyjęcie- uśmiechnął się i wspiął na palcach po czym musnął wargami szorstki policzek mężczyzny. Zanim ten zdążył zareagować zniknął z pokoju.
Logan zamrugał zaskoczony ale też uśmiechał się jak głupi. Tego się nie spodziewał. Może to wszystko jednak nie będzie takie trudne. Przecież to Adrian przyszedł do niego. Jednak mimo wszystko wie że będzie musiał nad tym popracować.

Adrian był zadowolony z siebie. Był zdeterminowany żeby w końcu załagodzić całą tą dziwną sytuację. Nie da jednak urobić się mężczyźnie szybko. Teraz jednak mógł przyznać sam przed sobą że Alfa był nieziemsko przystojny. To jeszcze nie miłość ale dobry początek.
Postanowił się nie martwić i nie bronić. Nie wie czy go kiedyś tak na prawdę pokocha ale miał nadzieje że chociaż polubi.

Kilian uśmiechnął się sam do siebie. Słyszał wszystko co działo się w gabinecie Alfy i zdał sobie sprawę jak bardzo jest im potrzebny. A oni jemu. Już nie chciał być sam a mimo że był kiedyś w związku chciał w końcu czegoś prawdziwego. No i ile można działać na ręcznym. Wszyscy trzej byli wspaniali każdy na swój sposób i nie mógł się wprost doczekać.



##################################################################################
Kochani wiem bardzo krótki rozdział ale znalazłam chwilę i pomyślałam że powinnam coś w tym tygodniu wstawić. Kolejna notka w przyszły poniedziałek. Mam nadzieje, że mimo wszystko wyszło ok:)

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 11

Kilian spędził z Eric'kiem kilka godzin do czasu aż mężczyzna zasnął. Logan wciąż rozmawiał z jego siostrą ale to nie oznaczało że będzie się nudził. Został jeszcze ten śliczny Aniołek. Adrian. Po tym co powiedział mu Eric zdał sobie sprawę że zaczął za ostro i musiał to naprawić. Nie do końca jednak wiedział jak. Przyszły kochanek poradził mu żeby starał się zdobyć jego zaufanie i przyjaźń. Więc chyba powinien na początku przeprosić.
Dlatego stał teraz przed sypialnią chłopaka i czekał na to czy lub kiedy otworzy drzwi
-Stoisz tu od ponad 10 minut- w końcu stanął twarzą twarz z Adrianem- Czego chcesz?
-Przeprosić- uśmiechnął się do niego- powinienem wiedzieć że nie każdy od razu wyczuwa Połączenie a ty jesteś jeszcze bardzo młody....
-Masz niewiele ponad 20 lat- wtrącił się i odgarnął przydługą grzywkę z czoła- Ale nikt tu jeszcze mnie nie przepraszał więc dzięki chociaż za to
-Źle zacząłem- przyznał- I tak mam 23 lat mimo to jest różnica. Eric opowiedział mi trochę o tobie- dodał szybko- Nie za dużo ale tyle żeby wiedzieć że nie powinienem tego tak zaczynać. Do Połączenia nikt nie może cię zmusić. Ale myślę że możemy się zaprzyjaźnić- jeszcze jeden promienny uśmiech- przynajmniej wyjść razem do baru, na pizze...albo grasz w kręgle?- Na te słowa Adrian nagle się roześmiał
-Bardzo ci na tym zależy?- Zapytał w końcu
-Chcę się tylko zaprzyjaźnić, chociaż spróbować a co do tych innych spraw- wzruszył ramionami- zobaczymy później
-Ale będziesz z nimi- stwierdził chociaż chciał zapytać
-Z czasem- nie zamierzał go okłamywać- i wiem że wszyscy chcemy żebyś ty też do nas z czasem dołączył- nie mógł się powstrzymać. Był śliczny i taki niewinny. Cały ich.
-Powiedziałem Loganowi że nie chcę o tym rozmawiać i tobie powiem to samo. Co do przyjaźni... mogę spróbować- posłał mu delikatny uśmiech- ale niczego nie obiecuję. A ty nie wracasz z siostrą?- Przypomniał sobie nagle że Kilian z nimi nie mieszka
-Ona wie że teraz mam inne sprawy na głowie niż jej wataha- wsunął ręce w kieszenie- Więc co z tymi kręglami?
-Nie wiem nigdy nie grałem... ale muszę odwiedzić Eric'ka. Tęsknię za nim i boję się o niego
-To dobrze- położył mu rękę na ramieniu. Musiał go poczuć chociaż w małym stopniu- Więc coś tam wyczuwasz. A z czasem przyjdzie tego więcej- odwrócił się w stronę schodów- Logan cieszę się że możesz poświęcić mi chwilę- uśmiechnął się do Alfy który właśnie się pojawił
-Z przyjemnością- mężczyzna już wyobrażał sobie co może zrobić ze ślicznym drapieżnym młodym mężczyzną
-Proszę- Adrian wydął powietrze zirytowany i przewrócił oczami- Idę na dół. Będę za godzinę i wtedy porozmawiamy o tych kręglach- spojrzał raz jeszcze na parę która zdawała się żyć w swoim świecie i z ulgą zbiegł na dół. Potrzebuje teraz przyjaciela.

-Piękny- warknął Logan podnosząc Killana w ramionach- Potrzebuję....
-Nie tak szybko wielkoludzie- roześmiał się nagle i wyplątał z objęć. Nie chodził jednak ze stolika na którym posadził go Alfa. Zaczął doceniać takie stojące w korytarzach mebelki- Też mam ochotę się Połączyć ale na to jeszcze poczekasz. I nie będę sypiał też z Eric'kiem zresztą masz pierwszeństwo. Chodzi mi o Adriana. Wy już to spieprzyliście. Ty będąc... cóż sobą. A Eric to egoista nie żeby w tym było coś złego ale jego cieszy taka sytuacja. Ma was obu ale osobno. Dlatego ty i ja nie zbliżymy się do siebie do czasu aż nasz Aniołek nie zaufa mi  i tobie. W czym mogę ci pomóc i przestań na mnie warczeć bo dobrze wiem jak bardzo masz ochotę posiąść tego. Jak ty go nazywasz? Irytującego Szczeniaczka?- położył dłoń na piersi mężczyzny- jednak chcę to zrobić jak należy. Teraz mimo tego że jesteś z Eric'kiem wiesz że czegoś brakuje. Ja nie zamierzam tego czuć dlatego poczekam aż i Adrian dorośnie i nas zaakceptuje. Nie wiem jak dwóch dorosłych nie mogło sobie  z tym poradzić- przewrócił oczami- to nie znaczy że...- uniósł głowę i wbił się brutalnie w usta mężczyzny. Połączenie Połączeniem ale on przecież z kamienia nie jest i ma potrzeby.
Logan w pierwszych sekundach nie zareagował na pieszczotę. Nie spodziewał się tego. Zwłaszcza nie po tej przemowie ale szybko zaczął nadrabiać zaległości zwłaszcza że poczuł jak chłopak zaczyna się odsuwać. Ujął jego twarz w obie dłonie tak żeby nie mógł się  poruszyć i zaczął badać wilgotne wnętrze nowych ust które mógł całować.

Eric przyglądał się chłopcu który siedział w nogach jego łóżka ze spuszczoną głową. Czuł od niego smutek, skołowanie i wiele innych emocji które sprawiło że robiło mu się go coraz bardziej żal
-Ri chodź do mnie- odezwał się w końcu łagodnie. Spojrzał na niego i powoli przysunął się do niego. Uśmiechnął się do mężczyzny który objął go zdrową ręką- Czemu ty robisz taką minę? Nic się nie stało. Wszystko będzie dobrze....
-Nie chciałem nawet mieć jednego chłopaka a co dopiero 3 od których nigdy się nie uwolnię- westchnął
-Po pierwsze- mężczyzna roześmiał się- czuję się urażony że myślisz o mnie jak o kimś od kogo będziesz się chciał uwalniać. Podobno jesteś we mnie zakochany. No i źle na to wszystko patrzysz. Masz kogoś kto zawsze będzie z tobą. Kto będzie cię bronił i dla którego będziesz najważniejszy. Do tego to nie jedna a trzy osoby. Dodam że każdy z nich jest bardzo przystojny i przynajmniej dwoje z nich to wspaniali kochankowie- musnął wargami jego policzek
-Oj jaki ty jesteś skromny- roześmiał się- Eric wiesz że tu nie chodzi o sex. Do tego mnie nie ciągnie. Nie chodzi nawet o to że nie lubię Logana. Rozumiem jego postępowanie i być może z czasem się dogadamy. Tego jest dla mnie za dużo i za szybko. Teraz jeszcze Kilian. Zaprosił mnie na kręgle
-Więc idź. Zostańcie przyjaciółmi. Wszyscy i tak należymy do siebie a jeśli chodzi o to co ma się stać... Mamy czas. Ja też nie zachowywałem się dobrze, powinienem przekonywać cię do Logana pokazać ci że nie jest dupkiem...
-To może pokazać mi tylko on- przerwał mu- Pójdę . Potrzebuję się wyluzować ale.... nie będziesz zły?- Zmartwił się nagle
-Zostawiasz mnie w odpowiednich rękach- jeszcze jeden całus- no i to dobrze ci zrobi. Idź i opowiesz mi wszystko... Sarah wciąż tu jest?
-Nie wiem. Znacie się?- Położył mu ostrożnie głowę na piersi
-Poznałem ją z jej żoną- pogłaskał go- Będzie jej trudno rozstać się z bratem. Jest dla niego jak matka. Jak ją zobaczysz poproś żeby tu przyszła
-Nie ma sprawy- chłopak wstał ale zanim wyszedł pochylił się jeszcze i pocałował mężczyzną w policzek- wracaj szybko do zdrowia- uśmiechnął się jeszcze i wyszedł. Na korytarzu spotkał ich gościa. Kobieta minęła go pospiesznie ale posłała mu ciepły uśmiech.

-Logan powiedział gdzie możemy tu wyjść- Kilian dopadł go w połowie schodów- Co tak patrzysz?- Zatrzymał się pod wpływem wzroku młodszego chłopaka
-Myślałem że ty i Alfa...- zagryzł wargi. Musiał się nauczyć że pewne rzeczy to nie jego sprawa. Tym bardziej że broni się przed tym na wszelkie sposoby
-Zdecydowałem że poczekamy. Zaakceptował to- wzruszył ramionami- A teraz już przestańmy o tym mówić i poznajmy się po prostu. Ja gram w zespole rockowym. Moi znajomi nie wiedzą kim jestem. Lubię też malować, myślę nad komiksem ale jeśli chodzi o pisanie... nie wymyślę linijki- cały czas gdy mówił szli. Teraz byli na parkingu przed domem
-Zespół? Podoba mi się- uśmiechnął się- Ja lubię czytać i czasem coś piszę. Uwielbiam tańczyć i jeszcze niedawno miałem włosy do pasa....
-Jak więc mogę mówić inaczej niż tylko Aniołek?- Zapytał z kpiącym uśmiechem. Adrian najpierw nadymał obrażony policzki ale gdy spojrzał na minę Kiliana roześmiał się nagle
-Ok tym razem ci odpuszczę- zdecydował gdy już był w stanie mówić- To może zamiast kręgli pójdziemy potańczyć?
-Lubię twój tok myślenia- puścił do niego oko i ostrożnie wziął za rękę. Poczekał na to co zrobi Adrian. Ten przez chwilę zesztywniał ale wyluzował się i uśmiechnął. Może nie będzie aż tak źle. Kilian był trochę  podobny do niego i już widział że się dogadają. A co później... O tym przez chwilę żaden z nich nie myślał.

Logan obserwował ich obu z okna sypialni. Był bardzo zazdrosny i było mu żal. Ze został wykluczony. Zgadza się to była jego wina. Musi jakoś przekonać do siebie Adriana. Kilian też zdecydował że będzie musiał czekać. Chłopak miał dobre intencje i wiedział że pomoże ale jeśli on sam w końcu nie zacznie zachowywać się jak przystało na Alfę i przede wszystkim na kogoś kto potrzebuje dopełnić Połączenia.
Zdobędzie Adriana, rozkocha go w sobie tak bardzo jak i on kocha jego. Gdyby tylko dzieciak nie był tak irytujący... potrząsnął głową. Zdał sobie sprawę że to tylko głupia wymówka żeby było mu łatwiej i miał kogo obwiniać za niepowodzenia. Teraz gdy w końcu wszyscy są razem pod jednym dachem będzie im trudniej. Co znaczy że musi się pospieszyć i znaleźć swoje zgubione gdzieś jaja. Teraz albo nigdy. Bo wiedział że wszystko zależy tylko i wyłącznie od niego. Adrian będzie potrzebował czasu ale nic samo się nie zrobi.


##################################################################################
Kochani na kolejny rozdział niestety będziecie musieli poczekać trochę dłużej bo aż do końcówki przyszłego tygodnia. Niestety sprawy rodzinne:(
Poproszę Was o wyrozumiałość:)

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 10

 Adrian obudził się pierwszy i niemal odskoczył gdy zobaczył jak blisko Alfy się znajduje. Jak oni mogli uważać że da się nabrać na ten ich cały trójkąt. Jeśli są Połączeni mogli sobie być razem on nie jest im potrzebny.I to gdy przekonał sam siebie że powinien dać mężczyźnie chociaż trochę szansy.
Spojrzał na Eric'ka i poczuł okropne wyrzuty sumienia. Wczoraj jakby zapomniał, nie widział z tego wszystkiego w jakim jest stanie. Teraz spał spokojnie ale był bardzo blady, usta wykrzywiły mu się w lekkim grymasie i chłopak wyczuł zapach bólu od mężczyzny którego kochał. Nawet jago włosy tuż nad czołem były lekko mokre od potu.
-Nie obwiniaj siebie- usłyszał głos Logana i spojrzał na mężczyzną. Patrzył na niego ciemnymi oczami i nie poruszał się ze swojego miejsca
-On cierpi- szepnął i wstał- wiem co robią Łowcy....
-Ri daj spokój- Eric rzeczywiście nie czuł się najlepiej. Wczoraj po przebudzeniu wszyscy na chwilę zapomnieli co się stało. Byli tak pochłonięci tym że żyje że nie przeszkadzało mu to że to całe całowanie i przytulanie sprawia mu ból. Dziś jednak ma zamiar porządnie się wyleczyć i nie kiwnąć palcem. Jako wilkołak i tak wyleczy się szybciej- Ale za wasze wczorajsze zachowanie ja dziś nie zamieram ruszyć się z łóżka
-Tak- Logan wstał i uśmiechnął się- Przyniosę ci śniadanie i zawołam Greg'a- przelotnie spojrzał na Adrian'a i wyszedł pospiesznie.
-Ja też dam ci odpocząć. Ale odwiedzę cię  później- pocałował go w policzek i również opuścił pokój.

Kilian nie miał ochoty jechać z siostrą do pobliskiej watahy. Jego nie interesowały te sprawy ale była jego Alfą no i musieli porozmawiać w cztery oczy a ich stado było duże i wciąż wiele się tam działo. Mimo to nie uśmiechała mu się ta wycieczka. Tym bardziej że dziś miał koncert na który długo czekał. A tak zawiedzie swoich znajomych z zespołu.
-Przestań się dąsać jesteś dorosły- odezwałam się Sarah gdy parkowała przed domem Hall'ów. Kiedyś ich watahy współpracowały i liczyła na pomoc. Zresztą zagrożenie dotyczyło też ich.
-Wiesz że nie interesują mnie te sprawy i jestem Betą czemu nie zabrałaś Deniss. Jest przecież drugim Alfą i miałybyście czas dla siebie- dom był stary i ponury. Nie podobał mu się. Ich rodzina mieszkała na nowoczesnym osiedlu. Każdy miał swój mały domek i chociaż trochę prywatności.
-Ale jesteś moim bratem więc przestań marudzić i na prawdę czy musiałeś ubierać się  w ten sposób. Już te twoje zielone włosy- wzdrygnęła się lekko
-Wyluzuj w moim wieku byłaś taka sama- dzieliło ich 17 lat różnicy i Sarah była bardziej matką niż siostrą ale wiedział o jej grzeszkach z młodości. Spojrzał na swoje odbicie w szybie auta. Miał zielone postawione na żelu włosy, kolczyki prawym uchu. Ubrany był w siatkową koszulkę i czarne skórzane spodnie. Na biodrach pasek z ćwiekami, ciężkie buty na których namalował sobie czaszki. Nawet na paznokciach miał lakier.
-Chodźmy już chcę wrócić do wieczora- ruszyła w stronę rezydencji.

-Adrian mogę cię o coś poprosić?- Godzinę temu dostał telefon od Sary Benett że przyjedzie  a w domu był tylko on i chłopak. Eric,ka nie liczył bo ten spał na dole, No i nie chciał go ciągnąć nigdzie bo musiał wydobrzeć jak najszybciej
-O co ?- Nie oderwał wzroku znad komputera na którym coś  zawzięcie pisał
-Mamy gości z innej watahy. A ja nie mogę przyjąć ich sam. Nikogo innego nie ma w domu- zbił paznokcie w futryną drzwi i czekał. Zwariuje przez tego szczeniaczka. Teraz był aż do obrzydzenia uprzejmy ale też tak bardzo chłodny że aż dostawał gęsiej skórki
-Chcesz zabierać na oficjalne spotkanie nowego Omegę?- Spojrzał na niego z kpiącym uśmiechem na ustach- Czy to mądre?
-Kwestionujesz moje metody?- Warknął cicho nie kontrolując się do końca
-Skądże znowu- wstał i poprawił koszulkę która podwinęła mu się do połowy brzucha. Załapał spojrzenie mężczyzny ale udawał że nie zwrócił na to uwagi. Zachowywał się całkiem normalnie ale serce waliło mu jak oszalałe- To co idziemy?
-Tak- odezwał się dzwonek do drzwi- już tu są. Idź do salonu i nalej brendy do 3 szklanek. Ty weź sobie sok.
-Tak jest- nie spojrzał już na mężczyznę i wyszedł. Nagle znów nabrał dobrego humoru.

Kilian szedł za siostrą i Alfą Hall'em wpatrując się w mężczyznę.Gdy ten otworzył mu drzwi zalała go fala gorąca. Ale po sekundzie poczuł że on już jest Połączony. Chociaż było w tym coś dziwnego. Było jakby niepełne, bardzo kruche. Może dlatego nie mógł oderwać od niego oczu i nie patrzył na to gdzie idzie. Nagle wpadł na kogoś i mrugnął gdy wylądował na ślicznym jasnowłosym aniołku.
Logan od pierwszej chwili gdy zobaczył młodego Benett'a. Pamiętał go gdy był małym dzieckiem ale też w tedy widział go tylko raz. Poczuł znajomą Falę i zaklął w duchu. Musiał jednak zachowywać się odpowiednio i załatwić najpierw sprawy urzędowe a później będzie się martwił.
I wszystko szło po jego myśli aż do czasu  gdy weszli do salonu a Killian wpadł na Adriana. Co innego było widzieć jak chłopak jest blisko z Eric'kiem bo na tym i on korzystał. Ale nieznajomy młody mężczyzna leżący  na chłopaku. W oka mgnieniu dobiegł do nich i podniósł gościa z podłogi.
-Przecież nic nie robię- wyrwał się Alfie patrząc to na jednego to na drugiego- Chyba sobie żartujesz- wybuchnął śmiechem
-Co cię tak śmieszy?- Adrian przy nowo przybyłym mężczyźnie poczuł się dość dziwnie. Wciąż kochał Eric'ka ale do tego coś go ciągnęło.
-Nie nic Aniołku
-Nic mały-w tym samym czasie odpowiedzieli i Logan i Kilian . Po czym przez chwilę łypali na siebie groźnie, żeby po paru sekundach uśmiechnąć się do siebie. Alfa martwił się tylko jak wieści przyjmie Eric bo taka sytuacja była bardzo rzadka a oni i bez tego mieli kłopoty
-Nie nazywaj mnie tak- mruknął Adrian do nikogo w szczególności i wziął ze stolika tacę z 3 szklankami. Jego stała osobno ale również zawierała alkohol. Przecież Alfa wiedział że pije.
-Co cię sprowadza?- Logan zwrócił się do kobiety i usiadł. Pozostali zrobili to samo
-Na naszym terenie pojawili się Łowcy. Zwykle nie było ich tak wielu ale ostatnio mieliśmy już 5 ataków i straciliśmy kilkoro z naszych. Nasze tereny sąsiadują ze sobą. Wiem że masz małą watahę i nie możesz sobie pozwolić na straty ale dobrze wiedz że pomoc jest nam potrzebna...
-Masz rację- przerwał jej. Wiedział że musiał pomóc ale nie za bardzo miał kogo wysłać- Kilkoro z moich pojedzie z wami i pomoże w miarę możliwości. Ja sam jednak muszę zostać...
-Logan- tym razem to ona weszła mu w słowo- Potrzebuję Alfy
-I wyślę z tobą moją siostrę ona i jej mężczyzna i tak potrzebują zmiany klimatu. Sami zabiliśmy wczoraj dwoje. Robi się niebezpiecznie.

Podczas gdy oni rozmawiali Adrian zastanawiał się co właściwie się stało. To że Logan i Eric stwierdzili że należy do nich to jedno a że poczuł też coś do gościa to zupełnie coś innego. Czyżby miał takiego pecha żeby wpaść nie w potrójne Połączenia tylko w poczwórne? On nie chciał nawet tego co miał. Wciąż nie znosił Logana i chyba nigdy go nie polubi. Na szczęście jeszcze nie potrzebował niczego ani od jednego ani tym bardziej od drugiego mężczyzny. A teraz jeszcze ten. Był tak zatopiony w myślach że nie zauważył że Kilian usiadł tuż obok niego
-Też to czujesz?- Zapytał cicho
-Nie- naburmuszył się- nic nie czuję i nic nie chcę czuć- odłożył szklankę na stolik i założył ręce na piersi
-Oj nie bądź taki- pochylił się jeszcze bardziej chociaż w zasadzie był tylko trochę wyższy od niego. Teraz chłopiec był jednak wciśnięty w poduszki na kanapie, do tego był jeszcze dużo drobniejszy- Rozumiem że jeszcze cię nie wzięli. Ale to się zmieni teraz gdy jesteśmy....-Adrian  poderwał się nagle i wybiegł z salonu. Nie chciał więcej tego słuchać. Nie obchodziło go że zachował się teraz nieodpowiednio.
Pobiegł do swojej sypialni i zamknął za sobą szczelnie drzwi na zasuwkę.

-Chyba przesadziłeś- Logan obserwował ich obu i nagle zdał sobie sprawę że to mu nie przeszkadza. Przecież Kilian również należał do niego. Może jeszcze nie do końca ale to tylko kwestia godzin z tego co czuł od młodego mężczyzny
-Będzie dobrze- dopił drinka- Gdzie jest nasz trzeci?
-Został zaatakowany i leży w naszym szpitalu- już tęsknił za Eric'kiem i miał nadzieje że pobędą dziś chwile sami
-Pójdę do niego- wstał
-Walisz prosto z mostu- uśmiechnął się z zadowoleniem- wyglądasz na takiego
-Nie lubię owijać w bawełnę- musnął siostrę w  policzek i wyszedł poszukać ostatniego puzzla w tej dziwnej układance. Był bardzo ciekawy jak wygląda trzeci mężczyzna. Musiał być wspaniałym uzupełnieniem ich obu. Kimś kto ich wyśrodkuję. On był taki sam. Czyli nie będą się ze sobą nudzić.

Eric otworzył oczy i zobaczył nad sobą nieznajomego. Był przystojny, w drapieżnym stylu.
-O co chodzi?- Zapytał podnosząc się
-Ja to mam szczęście- powiedział tylko Kilian i pochylił się by pocałować mężczyznę. Był może obolały i chory ale wyglądał wspaniale.A gdy uch wargi się zetknęły w delikatnym pocałunku poczuli że wszystko powoli układa się tak jak powinno- Potrzebują aż dwóch?- Zapytał siadając obok starając się nie uszkodzić bolącej ręki  mężczyzny
-Oj żebyś wiedział- roześmiał się- Eric- pogłaskał chłopaka
-Kilian- wyszczerzył do niego zęby- Opowiedz mi coś więcej o sobie
-To usiądź wygodnie ja lubię dużo mówić



###################################################################################
No dobrze jego w palnie nie było. Ale jakoś się tam wpasował i moja koncepcja dzięki temu nabrała jeszcze większych  kolorów.
Dla tych którzy chcą odkręcania. Wszystkie moje opowiadania mają szybką akcję romansową. Tu kręcę specjalnie ale wiem że plan jest dobry i nie aż tak zawiły. To się wyjaśnia a opowiadanie będzie dzięki temu dłuższe.Oby i wam to  rozwiązanie się spodobało:)
Tu Adrian zwiał ale nie miałam dla niego za dużo czasu. Więc jego reakcja będzie wyjaśniona. Spokojnie:)

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 9

Adrian od kilku tygodni nie czuł się tak wspaniale. Był wolny od wszystkich kłopotów, natłoku emocji i zmartwień. Liczył się tylko bieg.
Gdy tego wieczoru wyszedł razem z całą watahą na skraj lasu by się przemienić był trochę zdenerwowany. Nie to że miał problemu z nagością swoją i innych ale jako nowy członek stada miał trzymać się blisko Alfy czego za wszelką cenę chciał uniknąć.
Teraz jednak udało mu się uciec. Był młodszy i szybszy. Gnał przez las delektując się wolnością jaką dawała mu przemiana. Często marzył żeby zostać w wilczej postaci na dłużej ale nawet tych kilka godzin było dla niego ukojeniem.
Nagle usłyszał za sobą jakieś kroki. Zatrzymał się i zaczął węszyć. Gdzieś za nim szło dwóch mężczyzn. Zaczął słuchać. Serce tłukło mu się w  piersi jak jeszcze nigdy. Tylko Łowcy mogli by się zapuszczać podczas pełni w las. A to zawsze było niebezpieczne.
Zawrócił i pobiegł w stronę w którą udało się stado. Miał jednak nadzieje że ktoś już wcześniej zorientował się że nie są sami. Mimo wszystko byli jego rodziną.

Logan nie maił wyjścia jak tylko pozwolić chłopakowi uciec. Rozumiał że musi pobyć chwilę sam ale bał się o niego. Greg w prawdzie powiedział mu że szczeniaczek jest całkiem zdrowy ale ich Połączenie zaczęło dawać mu coraz bardziej w kość, zwłaszcza że wciąż nie byli razem i nie zapowiadało się na to żeby coś mogło się zmienić.
W miarę jednak im dłużej był wilkiem wszystkie troski zacierały się i ogarnęła go przemożna chęć polowania. Zostawił więc stado i wyruszył sam. Znał lasy i wiedział że są bezpieczne. Nikt nigdy nie zginął tak blisko od domu.

Eric został z watahą i przyglądał się jak reszta przyjaciół traci człowieczeństwo. Sam jako że nie był wilkołakiem do końca czystej krwi był świadomy dłużej i uwielbiał patrzeć na to jak bestie biorą nad nimi górę. Leżał spokojnie pod drzewem i patrzył. Będzie jeszcze czas na rozprostowanie nóg i wyładowanie się.

Adrian tropił resztę watahy z rosnącą obawę. Nie znał może dobrze terenu ale był dobrym myśliwym, do tego jak się dowiedział całkiem zdrowym więc powinien już dawno ich znaleźć, lub chociaż trafić na jakiś trop.
W końcu odnalazł zapach Lilly i ruszył w jej stronę. Wiedział jak bardzo niebezpieczni są Łowcy i bał się coraz bardziej. Wiedział że jest już bardzo blisko gdy nagle usłyszał niemal z drugiej strony lasu huk strzału i cichy pisk ranionego zwierzęcia. Zrobiło mu się nagle bardzo niedobrze, łapy przywarły do ziemi, zamknął oczy. Zdawał sobie sprawę, że musi zobaczyć co się stało i kto był ranny bo nie dopuszczał myśli że ktokolwiek mógłby zginąć. Tego byłoby za wiele.
Za sobą usłyszał wycie i zbliżające się wilki. Pobiegł więc w tamtą stronę. Teraz jeszcze bardziej bał się zostać sam.

Eric leżał na granicy zemdlenia i patrzył jak Logan, Tom i Elena zajmują się Łowcami. Widok nie był przyjemny. Krew, kawałki mięsa, kości i krzyki. On jednak bardziej skupił się na bólu. Nie zdał sobie sprawy ze zmiany w człowieka, gdzieś poza nim dobiegały go głosy Greg.a i Anny którzy starali się jakoś zatamować krwawienie. Ich lekarz mówił coś do niego. Cała reszta stada teraz skupiła się na nim. Stracił przytomność gdy zobaczył przed sobą zaniepokojone i przerażone miny Logana i Adriana. Przynajmniej przez chwilę coś ich połączy.

-Logan zanieś go do domu.Kule są w bardzo niebezpiecznych miejscach!- Greg dawno nie musiał działać pod taką presją- Tom pomóż mu!- Obaj mężczyźni posłuchali go ale widział że Alfa działa jak w transie. Gdyby Eric był mniejszy nie pozwoliłby nikomu go dotknąć ale nie da rady sam bez przenieść go do domu, nie gdy jest w  takim stanie. Ich nowy członek stada też nie wyglądał najlepiej a najgorsze było to że nie może pomóc.

-Hej mały- Logan nie mógł już znieść tego milczenia. Greg już prawię godzinę temu zamknął się w ich sali operacyjnej a on i Adrian siedzieli na korytarzu obaj równie wstrząśnięci, obaj równie bezsilni. Mężczyzna dodatkowo był wściekły że nie może pomóc drugiemu ukochanemu który przecież też cierpiał- Może powinieneś pójść....
-Nigdzie się nie ruszę- przerwał mu matowym głosem nawet na niego nie patrząc. Starał się ze wszystkich sił powstrzymać łzy ale wiedział że Alfa wyczuwał jego smutek
-Nie zamierzałem tego sugerować- odpowiedział łagodnie. Wiedział że musi być teraz delikatny, opiekuńczy i pokazać chłopakowi że może być dla niego dobry- ale może chcesz coś zjeść....
-Jestem głodny- odpowiedział ostrożnie i w końcu podniósł wzrok- ale nie chcę przegapić- zagryzł wargi  i ze zdziwieniem patrzył jak Logan podchodzi do niego uśmiechając się lekko
-Może kanapkę z podwójnym bekonem i serem?- I on bał się o kochanka ale i chłopcem musiał się zająć. Bardzo chciał coś więcej dla niego zrobić, przytulić, dać mu zapomnieć
-I pójdziesz po nią?- Uniósł brew w niedowierzaniu. Mimo wszystko to że mężczyzna proponował było ogromnym zaskoczeniem.To było nawet na swój sposób zabawne. Ten wyniosły Alfa chciał za wszelką cenę zrobić dla niego coś miłego. Nawet  tak małą rzecz.
-Adrian- podszedł do chłopca- wiem że pewnie nigdy nie będziemy przyjaciółmi ale jestem twoim Alfą a to oznacza że mam obowiązek o ciebie dbać. Widzę że jesteś bardzo smutny, boisz się....
-Kocham go- szepnął ale wiedział że usłyszał- i nie chcę go stracić nawet jako przyjaciela jeśli nie mogę mieć go inaczej
-Oj szczeniaczku- kucnął przy nim- chciałbym żeby to było miejsce i czas. Eric też zawinił ale.... To teraz nie jest ważne...
-Bo ty kochasz jego a on jest rozdarty?- Patrzyli sobie w oczy
-Teraz ważne jest żebyś nabrał sił i coś zjadł. Gdy się obudzi i nic mu nie będzie porozmawiamy- uśmiechnął się i wstał- To kanapka?
-Tylko duża i z sosem- to nie było normalne że Alfa tak odpuścił. Jakby chciał powiedzieć mu coś ważnego ale teraz nie to było ważne.
Ukrył twarz  w dłoniach i czekał.

-Eric... o jesteś sam- zdziwił się Greg który wyszedł z zamkniętej sali- Wszystko z nim dobrze ale jest bardzo słaby i przez jakiś czas nie będzie mógł ruszać ręką ale będzie dobrze- lekarz uśmiechnął się do chłopaka- możesz do niego iść
-Dziękuję- posłał mu uśmiech i niemal pobiegł do przyjaciela

-Ri- mężczyzna uśmiechnął się do niego- nie powinieneś mnie oglądać w takim stanie
-Daj spokój- usiadł na łóżku- słyszałem ich wcześniej... spanikowałem i nie mogłem nikogo znaleźć żeby was ostrzec. Przepraszam- znów płakał sam nie wiedział czy bardziej z ulgi czy z poczucia winy
-Malutki- przygarnął go do siebie zdrową ręką i pocałował czule w czoło- przecież nic mi nie jest i miałeś prawo spanikować. Po  tym co ci się kiedyś stało twój pierwszy instynkt to bronić siebie i dobrze zrobiłeś
-Ale...- mina Eric'ka jednak powstrzymała go przed dalszym ciągnięciem tego tematu- Logan poszedł zrobić mi kanapkę- uśmiechnął się- i powiedziałem mu że cię kocham. Jak widać nie zabił mnie. Coś tam mamrotał
-Dobrze że coś zjesz- pogłaskał go po policzku- Czemu miałby cię zabić?
-Bo ktoś inny jest zainteresowany....- drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Alfa z talerzem pełnym wielkich kanapek
-Nigdy więcej tego nie rób- podszedł do łóżka i pocałował Eric'ka- chcesz żebym umarł na zawał? Dopiero co cię odnalazłem- patrzył na niego z troską i miłością. Adrian był trochę zażenowany tą intymną sceną, nie mówiąc już o tym że  był po postu zazdrosny
-Oj nie rób takiej minki- Eric przytulił do siebie chłopaka- nie zapomnieliśmy o tobie- musnął wargami usta Adrian'a najpierw delikatnie ale po chwili zaczął prosić językiem o pogłębienie pieszczoty. Logan obserwował ich z coraz większą przyjemnością. Spodnie również robiły się ciaśniejsze z chwili na chwilę. Byli tak zajęci sobą że oderwali się od siebie gdy z gardła Alfy wydobyło się gardłowe warknięcie. Adrian zarumienił się i  spuścił wzrok. Nie chciał mieć kłopotów ale z drugiej strony cieszyło go że mężczyzna go pragnie mimo ich skomplikowanej sytuacji.
-Muszę przyznać że wyglądacie razem pięknie- odezwał się Logan- myślę że moglibyście....
-Ty chyba nie proponujesz?- Wszedł mu w słowo Eric
-Dobra- chłopak wstał- od kilku dni obaj mamroczecie coś do siebie i nasza rozmowa wczoraj. To teraz. Co się tu dzieje?- Skrzyżował ręce na piersi i patrzył na nich zniecierpliwiony. Mężczyźni przez chwilę patrzyli sobie w oczy po czym Eric kiwnął głową a Logan wziął głęboki oddech
-Adrian gdy przyjmowałem cię do rodziny po raz drugi w obecności Eric'ka coś się stało. Wiesz o Połączeniach między wilkołakami- chłopak zniecierpliwiony kiwnął głową. O tym już zdążył się nasłuchać- Ja i Eric mimo tego że nie raz rywalizowaliśmy o kochanków nigdy nie przestaliśmy się przyjaźnić. Mimo tego że wiele razy byliśmy z innymi zawsze do siebie wracaliśmy. Mamy po 30 lat a wciąż nie znaleźliśmy Naszych. W każdym razie tej nocy zdaliśmy sobie sprawę że....
-Ri jesteśmy Złączeni przez ciebie. Ty jesteś tym kogo nam brakowało-  dokończył Eric
-Więc mam być z kimś kogo nie akceptuje żeby było wam lżej?- Adrian był mimo wszystko zdziwiony, zszokowany, zbity z tropu ale zachowywał się tak żeby nie było tego widać. W miarę możliwości
-Nie- odezwał się Logan- Nie zmuszę cię do bycia ze mną. Mimo że pamiętaj mogę- w jego oczach zabłyszczało coś niebezpiecznego- Wiem że kochasz Eric'ka. Tak jak my kochamy ciebie. Dlatego jeśli chcesz być z nim...
-Zamknij się- wycedził chłopak przez zęby- Teraz ważniejsze jest coś innego a o tym nie będziemy rozmawiać. Nigdy. Eric mogę zostać?
-Oczywiście że tak Ri- uśmiechnął się do niego. Podjęli jednak złą decyzję. Jego plan mimo że powolny mógłby zadziałać lepiej niż to
-Więc zostawię was- Alfa wstał smutny  i zły
-Zostaniesz tu- odezwał się chłopak- masz większe prawo niż ja. Ale jeśli dotkniesz mnie....
-Postawiłeś sprawę jasno- przerwał mu.

Gdy kilka godzin później Greg wszedł do sali by sprawdzić co z pacjentem zobaczył na łóżku trzy ciasno splecione ciała. Logan opiekuńczo obejmował obu partnerów a ci przytulili się do niego szukając pocieszenia i ciepła. Mężczyzna uśmiechnął się lekko i cicho zamknął drzwi. Może nie tego się spodziewał ale w jakiś sposób miało to sens


###################################################################################
Kochani przez najbliższe 2 tygodnie rozdziały będą pojawiać się bardzo nie regularnie ale postaram się żeby pojawiła się chociaż jedna notka w tygodniu.
Proszę o wyrozumiałość:)

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 8

Logan nie znosił tego ostatniego dnia przed pełnią. Wszyscy byli nabuzowani i skłonni do kłótni. On i Adrian przez ostatni tydzień odnosili się do siebie z chłodnym szacunkiem. Nie tego chciał ale był w stanie poczekać aż chłopak bardziej mu zaufa a teraz przynajmniej miał spokój w stadzie. Za dwa dni będzie też wiadomo czy szczeniaczek jest chory. Greg był bardzo dobrej myśli ale on odetchnie z ulgą tylko gdy będzie wiadomo że chłopakowi nic nie jest.
Była jeszcze sprawa z Eric'kiem. Mężczyzna dzielił czas pomiędzy przyjaźń z Adrianem a łóżko z Alfą. Mimo tego że znali się o lat byli przyjaciółmi i nie raz kochankami dopiero teraz poznali prawdziwą bliskość. Logan był jednak trochę zazdrosny o przyjaźń między Adrianem a Eric;kiem. Tym bardziej że zdawali sobie sprawę co stało się tydzień temu gdy po raz drugi przyjmował go do rodziny. Przyjaciel jednak obiecał porozmawiać z chłopakiem  i przekonać go do niego.

Adrian leżał nad jeziorkiem i delektował się słońcem. Miał na sobie tylko krótkie spodenki i cieszył się zapachem coraz bardziej opaloną skórą. Jego myśli jednak wciąż kręciły się przy Eric;ku. Wiedział że on i Logan sypiają ze sobą i starał się opanować coraz większą zazdrość. Gdzieś po drodze zdał sobie sprawę że zakochał się w przyjacielu. Wiedział że mu się podoba ale wątpił że udało by się im być razem. Tym bardziej że był jeszcze Alfa. Był nieprzeciętnie przystojnym mężczyzną i biły z niego siła, spokój, władza i bezpieczeństwo. Gdyby nie to że był tak antypatyczny Adrian wiedział że mógłby być zainteresowany. Chociaż trochę.
Uśmiechnął się delikatnie gdy wyczuł Eric'ka który zbliżał się do niego. Opanował emocje i przybrał maskę wesołego dzieciaka. Takiego właśnie mężczyzna go lubił. Zanim jednak przyjaciel usiadł obok chłopak wiedział już że wraca od Alfy. Zmarszczył nos ale nic nie powiedział. Dobrze wiedział że nie ma do tego prawa, że przegrał walkę nim się zaczęła.
-Ostatnie ciepło co?- Eric ściągnął koszulę i obnażył szczupłą ale umięśnioną klatkę piersiową
-Tak- Adrian spojrzał na niego z ukosa- Dobry jest?- Nie mógł się powstrzymać chociaż gdy tylko zapytał miał ochotę wyrwać sobie język
-Ri...Logan i ja...- westchnął i przyciągnął go do siebie- To bardziej skomplikowane niż myślisz ale Logan jest wspaniałym kochankiem- odgarnął jego jasne włosy z ucha i szyi. Pochylił się i wyszeptał- ja również szczeniaczku- polizał smukłą szyję i zachłysnął się zapachem. Chłopak był jego nawet jeśli wciąż o tym nie wiedział
-Zabawny jesteś-  roześmiał się ale był świadom że przyjaciel wyczuł że to spoufalanie bardzo mu się podoba i chcę jeszcze- Co na to powie twój chłopak?- Nie ruszył się jednak z cudownych ramion mężczyzny.
-Cóż Logan nie jest moim panem. Robię co chce- jeszcze jeden pocałunek w kark, obnażył również zęby i skosztował tego specjału
-Ale ja nie zamierzam!- Adrian wyrwał mu się nagle i spojrzał na niego z niemal nienawiścią w oczach-Nie będę dla ciebie tylko zabawką. Dla nikogo nie będę!- I puścił się pędem w stronę lasu. Eric podniósł się i pobiegł za nim. Przesadził ale nie zamierzał pozwolić żeby chłopak w złości coś sobie zrobił.

-Adrian!!- Krzyknął i rzucił się na w połowie zmienionego chłopaka. Przygwoździł go do ziemi własnym ciałem i patrzył w niemal żółte oczy- Uspokój się!- Eric był Betą ale wciąż miał władzę nad chłopakiem który mimo zadziornego charakteru był Omegą. Gdyby ich wataha była bardziej tradycyjna musiałby go bezwzględnie posłuchać. Ten jednak wyrywał się spod niego coraz bardziej zażarcie raniąc mu ramiona. Mężczyzna w końcu umieścił małe dłonie nad głowa szczeniaczka i ugryzł go w ramie zmuszając do posłuszeństwa. Nic innego by do niego nie trafiło dlatego zdecydował się na coś tak drastycznego.
-Już?- Zapytał gdy chłopak uspokoił się i znów był człowiekiem. Wciąż jednak był zły- Teraz mnie posłuchasz i nie powiem Loganowi co tu zaszło- poczekał aż Adrian kiwnął głową. Starał się unikać jego wzroku ale w końcu nie miał gdzie uciec i patrzyli sobie w oczy- Nigdy bym się tobą nie bawił. Adrian.... to że sypiam z Alfą że go kocham nie znaczy że nie kocham również ciebie. A Logan od początku chciał mieć cię dla siebie mi mimo a może właśnie dlatego że nie jesteś mu posłuszny, że potrafisz mu pyskować. Wy obaj nie moglibyście razem. Ale gdyby był z wami ktoś jeszcze bylibyście razem wspaniali- uśmiechnął się lekko- Zawsze do niego wracałem, nigdy nasze kłótnie nie były duże czy długie przynajmniej do czasu aż ty si pojawiłeś. My sami też nie bylibyśmy dobrzy ale we trójkę. Wyobraź to sobie- pochylił się i pocałował zaskoczonego chłopaka w usta, bardzo delikatne ale przelewając w to całe uczucie jakie do niego miał.
-Niezłą sobie historyjkę wymyśliliście- chłopak wciąż był wściekły i nie wiedział co o tym myśleć. W Eric'ku był zakochany i gdyby to chodziło tylko o niego mógłby być zainteresowany związkiem ale był jeszcze Logan którego może i przyjął jako Alfę ale wciąż nie mógł znieść jako człowieka- nudzi się wam i myślicie że złapiecie jakiegoś niedoświadczonego dzieciaka w swoją zabawę- znów zaczął się wyrywać. Tym razem mężczyzna pozwolił mu usiąść
-Ri jeśli nie chcesz to nic się nie dzieje. Wiem że ci się podobam. Czuję cię gdy śpimy razem, wiem co myślisz gdy mnie widzisz gdy wracam od Logana....
-I co z tego?-Przerwał mu- Wybrałeś jego. Tyle. Jest naszym Alfą i tyle....
-Pamiętaj tylko że ja i on nie jesteśmy ze sobą Związani a ty mój śliczny masz szansę- wiedział że podgrzewa atmosferę i że wynikną z tego kłopoty ale z drugie strony może to pomoże i ich do siebie zbliży w jakiś dziwny sposób.
-Wybrałbyś mnie?- Zdziwił się chłopak
-Ri to nie moja decyzja- wstał i podał mu rękę by pomóc się podnieść- To co przyjaciele?
-Przyjaciele- ale w głowie już miał plan. Eric wykazał więcej niż zainteresowanie. Wiedział że teraz musi być posłuszny Loganowi co jednak nie znaczy że ma rezygnować ze szczęścia.

Logan wszedł do salonu i od razu zacisnął pięści. Eric siedział przed telewizorem z Adrianem na kolanach. Co chwilę dzielili się pocałunkami i dotykali.
-Widzę że uwiliście sobie tu gniazdko- uśmiechnął się krzywo i nalał sobie wina. Musiał się uspokoić
-Chyba ci to nie przeszkadza- odezwał się Adrian-znaczy rozumiem że ze sobą sypiacie i nie wnikam w to ale nie jesteście razem
-Nigdy tego nie powiedziałem-Alfa znalazł nad głowa chłopaka oczy Eric'ka i zrozumiał co się tu dzieje i w co gra kochanek. Nie podobało mu się to do końca ale odetchnął z ulgą
-To dobrze- przytulił się do mężczyzny i  posłał Loganowi wredny uśmiech. Wciąż myślał o tym co powiedział mu Eric. Jak namawiał go do bycia z nimi obojgiem ale nie wyobrażał sobie czegoś takiego. Jeśli będzie z kimś to z jednym a tu nie było konkursu bo już dawno wybrał Betę.
-Eric mogę cię prosić?- Wino nie pomogło wredna mina Adriana nie sprawiała już że pragnął go mniej. Właściwe to miał ochotę wziąć go w ramiona i brutalnie scałować ten uśmieszek ze słodkich ust. Jedyne co mu pozostało to czuć zapach chłopka na skórze kochanka gdy byli razem. Kochał ich obu tak samo i wciąż nie wiedział jak mógł tyle lat nie widzieć że ma przed sobą kogoś takiego jak Eric, kogoś kto powinien od lat być tylko jego ale tęsknił za tym czego nigdy nie miał.
-Pewnie że tak stary- Adrian pocałował go raz jeszcze i wstał. Eric przeciągnął się prezentując erekcję przez nie do końca ciasne spodnie. Logan warknął cicho ale chłopak zarumienił się i odwrócił wzrok- Opowiedz mi początek
-Jasne- szczeniaczek usiadł wygodnie w fotelu i zaczął ich ignorować. Plan już działał. Mężczyźni wyszli z salonu niemal w oka mgnieniu.

Gdy tylko znaleźli się na korytarzu zanim jeszcze Eric zdążył otworzyć usta Logan przycisnął go do ściany i zaczął całować i dotykać. Zachłannie z pasją  i potrzebą.
-Razem pachniecie bosko. A ten smak- odezwał się Alfa rozrywając koszulę kochanka
-Po to mnie wezwałeś?- Zapytał z jękiem
-Między innymi- wyszarpał własną erekcję z ciasnych spodni- Chcę po pełni wyjechać na weekend tylko z tobą- odwrócił mężczyznę plecami do siebie i ukląkł. Zaczął całować i lizać kuszące pośladki
-Zawsze- jęknął Eric gdy poczuł że język kochanka w swojej ciasnej dziurce
-Nasz pierwszy romantyczny wyjazd- Logan wstał i umieścił erekcję tuż przy gorącym wejściu mężczyzny- Żałujesz?- Alfa był zły że zajęło mu tyle czasu żeby zrozumieć prawdę i bał się że Beta patrzy na niego przez to inaczej
-Niczego. Ważne że jesteśmy razem- pchnął biodra do tyłu i wbił się na twardy członek kochanka. Logan warknął nieco zaskoczony.
Po kilku sekundach nabrali wspólnego niemal szalonego tempa.

Adrian dobrze wiedział co teraz robią, nawet bez super węchu i słuchu każdy mógłby się domyśleć. Był zły że tak się układa, przecież on tego nie zaoferuje Eric'kowi jeszcze nie. Plan może i działał ale był zbyt wolny. Musi to wszystko raz jeszcze przemyśleć na spokojnie. Tym czasem skupił się na oglądaniu filmu który mimo wszystko poprawiał mu nastrój. To była na prawdę dobra komedia.

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 7

Logan był wściekły chociaż do końca nie wiedział na kogo. Z jednej strony wiedział że nie powinien tracić nad sobą bo chłopak przyszedł się pogodzić a on oczywiście musiał się wściec. Z drugiej jednak strony Adrian nie ma prawa pakować się w relacje jakie przez lata wypracował z Eric'kem. Na przyjaciela również był zły. Nie do końca podobała mu się ta ich zażyłość ale zdawał sobie sprawę, że nie ma na to wpływu. Był jednak Alfą i musiał być mądrzejszy. Zaprowadzić spokój w stadzie.
Dlatego stał teraz przed sypialnią Eric'ka i zastanawiał się co powinien teraz zrobić. Po zapachu wiedział że są tam razem i, że Adrian był zły i smutny. Czuł że przyjaciel  jest wściekły ale też podniecony. Słyszał tylko ich oddechy.
Zanim zdążył zapukać drzwi otworzyły się i wziął głęboki oddech po czym wszedł do sypialni.
-Masz tu jakiś interes Alfo?- Zapytał zimnym głosem Eric
-Chciałem zaprowadzić pokój w domu- nie patrzył na niego. Wpatrywał się w ślicznego aniołka który leżał na szerokim łóżku i udawał że śpi. Zwariuje przez tego dzieciaka który tak samo jak mu się podobał tak działał na nerwy.- Adrian bardzo cię przepraszam, nie powinienem był się aż tak wściec. Wiem, że miałeś ciężko w życiu i inaczej patrzysz na pewne sprawy. Staram się być cierpliwy. Jesteś tu nowy, nie chciałeś tego- chłopak odwrócił się w jego stronę i spojrzał tymi swoimi błękitnymi oczami w których oprócz zwykłej niechęci tliło się coś jeszcze. Na razie nie brał tego jednak za dobrą kartę. Jeszcze nie.- Mimo to i ty musisz zrozumieć że to co robię z Erickiem nie jest twoją sprawą. To co on robi również wiem że się przyjaźnicie i cieszę się że aklimatyzujesz się w rodzinie- przełknął głośno ślinkę i zacisnął pięści
-Może...- zaczął Eric. On sam nie chciał wtrącać się w tą wojnę. Był przyjacielem ich obu i chciał żeby tak pozostało
-Logan nie chodzi o to że chcę się wtrącać przecież jesteście dorośli i rozumiem to ale nie powiem żeby mi się podobało. Przecież się nie kochacie i wiem że go krzywdzisz. Teraz jesteś moim Alfą i nic nie mogę zrobić. To jeden z powodów dla których cię odrzuciłem. Eric- tu złapał mężczyznę za rękę- jest moim pierwszym przyjacielem. My się nie lubimy i boję się że...
-Adrian ja i Eric znamy się od urodzenia- przerwał mu- przyjaźnimy całe życie. Ale nic więcej nas nie łączy. On ma swoje życie, swoich przyjaciół a ja swoich. Nie ingerowałbym w was bo to nie moja sprawa. Chcę tylko mieć spokój w stadzie. Znak Eleny nie działa?- Zmienił temat
-Wciąż czuję niepokój ale jest lepiej- odpowiedział zgodnie z prawdą
-Więc się nie przyjęła- podszedł w końcu do łóżka bardzo powoli nie spuszczając wzroku z ich obu- Chcesz żebym zrobił to jeszcze raz?- Obawiał się tego pytania. Czas jakby się zatrzymał. Adrian spojrzał na Eric'ka i przez chwilę patrzyli sobie w oczy bez słowa. W końcu mężczyzna pochylił się i pocałował przyjaciela w policzek żeby dodać mu otuchy
-Wiem już jak to jest należeć i chcę tego- wstał i podszedł do Alfy- nie znaczy to jednak że cię lubię. To chyba nigdy się nie zmieni. Ale pragnę rodziny dlatego chcę... proszę cię żebyś ponownie przyjął mnie do stada- przygryzł wargi
-Wciąż się boisz- stwierdził Logan. Nad głową chłopaka zobaczył, że Eric również do nich podchodzi
-Boję się tego że tak bardzo na ciebie działam. Wiem że mnie pragniesz a ja nie wiem jak sobie z tym radzić- wtulił się w tors przyjaciela ale wciąż patrzył na Alfą niemal wyzywająco
-Podobają mi się różni mężczyźni. Kiedyś nasze Prawa dopuszczały gwałty i obaj wiemy że jako Alfa mógłbym... jednak nasza wataha tego nie praktykuje. Mój pradziadek za takie praktyki karał wygnaniem i jeśli zbliżyłbym się do ciebie w sposób jakiego byś nie chciał Elena ma prawo mnie wygnać więc nie martw się
-Więc będziesz po prostu chodził sflustrowany- Adrian odzyskiwał swoją osobowość. Tak będzie łatwiej, żeby zapanować nad pożądaniem, musi chociaż trochę się zirytować- odpowiada mi to- na te słowa Eric roześmiał się
-Nie martw się Ri on sobie poradzi- stwierdził Eric
-I na prawdę to że cię wykorzystuje ci nie przeszkadza?- Chłopak spojrzał na niego i zaczął wpatrywać się uważnie w przystojną twarz przyjaciela
-Wierz mi wykorzystujemy się wzajemnie- mężczyźni spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się do siebie ich relacji nic nie jest w stanie zepsuć. Nawet śliczny szczeniaczek stojący teraz między nimi. Stare przyjaźnie nie upadają z tak błahych powodów. To że podoba się im obu tylko urozmaiciło ich życie. Wiedzieli oczywiście że któryś w końcu go zdobędzie ale na razie nie ma się co tym gryźć- Mam was zostawić?
-Nie- Adrian i Logan tym razem byli zgodni
-Jak sobie chcecie- Eric usiadł w fotelu. Alfa zajął miejsce na łóżku ale chłopak nie poruszył się przez chwilę jakby zaczął zmieniać zdanie
-Adrian?- Logan zwrócił na siebie uwagę szczeniaczka
-A tak- uśmiechnął się łagodnie jak nie on i usiadł mężczyźnie na kolanach. Wziął jeszcze jedne głęboki oddech i odchylił głowę. Na szyi widniała już podwójna blizna. Mężczyzna zaczął się zmieniać, zęby wydłużyły się, paznokcie wydłużyły się a z jego gardła wydobyło się warczenie. Pochylił głowę i wbił kły w to samo miejsce co wcześniej.
Przez chwilę zrobiło mu się niedobrze gdy poczuł na nim innego Alfę mimo że była to jego własna siostra. W końcu przebił się przez niesmak i na nowo witał go w rodzinie.
Adrian zdał sobie sprawę że zaczyna się podniecać. W spodniach robiło mu się coraz ciaśniej a i czuł buzujące hormony od obu mężczyzn. Gdzieś poza jego świadomością usłyszał głuchy warkot ze strony Eric'ka.
Logan wiedział, że będzie musiał później sobie ulży i to  bardzo bo chłopak w takiej pozycji, uległy i czekający był jeszcze bardziej kuszący. Do tego Eric który czuł dokładnie to samo. Który pragnął chłopaka tak jak on ale chciał też jego. Mężczyźnie zaczęło kręcić się w głowie.
Poderwał się nagle i zrzucił Adriana boleśnie na podłogę.Po czym wybiegł z sypialni.

Eric uspokoił się po kilku sekundach i podszedł do młodego przyjaciela.
-Wszystko ok?- Zapytał pomagając mu wstać
-Tak- jęknął słabo- A jemu co?
-To pewnie ta flustracja- mrugnął do niego i posadził znów na łóżku- Pić? Jeść?- Odgarnął jego jasne włosy z czoła. Miał ochotę wbić się w te słodko wyglądające usta ale powstrzymał się w porę
-Nie- zdecydował Adrian- Czemu ty to z nim robisz? Wiem że cie nie zmusza...
-Ri- objął chłopaka- Jak Logan powiedział to nie jest twoja sprawa ale i ja na tym korzystam. Sex jest dla mnie zabawą do czasu aż spotkam osoby... mężczyzny mi przeznaczonego. Byłem już z wieloma i łamałem serca. Logan i ja...
-Wiesz co nie mów mi o tym- nagle znów się zezłościł- Chcę się położyć i zdrzemnąć
-Ri..- zaczął. Nie była to tajemnica że podoba się chłopakowi
-Wyjdź jestem zmęczony... znaczy pójdę do siebie- zreflektował się szybko i już miał wstać
-Nie zachowuj się jak dziecko- roześmiał się Eric- Śpij tu mały- znów musnął wargami jego policzek- to tak samo twój pokój jak i mój do czasu aż nie postanowisz inaczej
-Jesteś wspaniały- chłopak chciał się uśmiechnąć ale koniec końców zmogło go ziewanie.
Mężczyzna wyszedł i skierował swoje kroki w stronę sypialni Alfy.

-Nie powiesz mi że tego nie poczułeś- Logan niemal na niego warknął. Stał nagi na środku pokoju
-Będziemy musieli o tym porozmawiać, poczytać- zaczął się rozbierać- ale jeśli czegoś nie zrobię to eksploduję
-A nie możemy na to pozwolić- Alfa przygarnął go do siebie i zaczął zachłannie całować- Jak to jest....?
-A czemu wciąż do siebie wracamy?- Zapytał klękając przed mężczyzną- musiało ci to...- zabrał się za lizanie penisa Alfy
-Raz czy dwa- szepnął i zamknął oczy. Teraz już nie potrzeba im słów.
Kochali się przez całą noc bez przerwy.
Blizny po pazurach i ugryzieniach były głębsze niż kiedykolwiek. Namiętność nigdy nie była aż tak silna jak teraz.
Z jakiegoś powodu miało to sens nad którym jeszcze muszą pomyśleć i zdecydować co dalej. Jak na razie jednak było im wszystkim dobrze i chcieli by tak zostało. A martwić się będą później.


###################################################################################
Wiem wiem rozdział krótki ale mam popsutą klawiaturę i ciężko mi się piszę. Kolejna notka pojawi się nie jak zawsze w czwartek tylko w piątek. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość:)

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 6

Od czasu gdy Adrian został włączony do watahy minęło 2 tygodnie.
On i Logan unikali się jak ognia i właściwie widywali się tylko na wspólnych posiłkach. Elena bez problemów zajęła się chłopakiem chociaż była bardzo zdziwiona i gdy dowiedziała się prawdy i ona obraziła się na Alfę tworząc front z Adrianem.
Sam chłopak był bardzo przygaszony i czuł się coraz gorzej. Nie lubił być do czegoś zmuszany. Mimo że miał swoją sypialnię na dobre zadomowił się u Eric'ka który na szczęście nie miał nic przeciwko temu i starał się być dobrym przyjacielem bo wiedział że tylko na to może liczyć.

-Hej- Eric uśmiechał się do niego gdy tylko otworzył oczy
-Cześć- ziewnął- Męczysz się co?- Zapytał gdy spojrzał na krocze mężczyzny. Mimo że okryte materiałem bokserek nikt nie mógł mieć wątpliwości
-Daj spokój- musnął wargami czoło chłopaka- Przecież sam tego chciałem i na prawdę miło jest zasypiać z ciepłym ciałem obok ale wstawaj już bo za chwilę zaczynamy trening
-Zabijasz mnie- westchnął ale się  podniósł- wiesz chyba muszę przeprosić Logana- wyrwało mu się gdy zakładał spodnie. To nie wyszło zbyt dobrze
-Wciąż czujesz się źle?- Mężczyzna się martwił mimo że Elena zakryła blizny Logana to jego wilczej natury nie dało się oszukać i musiał w końcu przyjąć prawdziwego Przywódcę
-Tak... myślałem że mi przejdzie...- przeczesał włosy palcami- Pogadam z nim wieczorem
-Chcesz żebym był z tobą?- On i Logan również się od siebie oddalili. Alfa był wyraźnie wściekły i zazdrosny o ich przyjaźń ale zbyt dumny żeby się do tego przyznać. Co powodowało tylko to że unikali się a gdy mieli coś razem załatwić rozmawiali tylko o tym i nie byli już przyjaciółmi
-Żeby znów się na tobie wyżywał? Poradzę sobie- Adrian podszedł do mężczyzny i pocałował go w policzek- Może jutro pójdziemy do kina?- Wyrwało mu się nagle
-Zapraszasz mnie na randkę?- Eric objął chłopaka
-Tak można to nazwać- wyrwał się mu delikatnie i wyszedł z sypialni. Lubił mężczyznę podobał mu się i to było odwzajemnione co liczyło się dla niego chyba najbardziej.

Logan był w piekle. Wszystko spieprzył dając się ponieść emocjom  i zrobił co zrobił. Teraz chłopak go unikał i mieszkał z Eric'kiem. Na szczęście jeszcze nie sypiali ze sobą i chyba tylko to trzymało go przy zmysłach. Adrian był niesamowicie piękny ale na dłuższą metę pewnie by się pozabijali.Mimo to był zazdrosny że wybrał jego przyjaciela. Sam nie wiedział czemu tak czuje czemu wszystko co dotyczyło chłopaka sprawiało że miał taki mętlik w głowie.
Stał teraz przed oknem mimo że miał milion spraw do załatwienia i obserwował trening wilczka. Tom wyciskał z niego siódme poty ale to było konieczne. On sam mógł popatrzeć na jego wspaniałe ciało i marzył że mógłby go dotknąć.
-Logan to nie jest dobre- Eric wszedł do gabinetu Alfy
-Co ty możesz o tym wiedzieć?- Warknął ale nie odwrócił się do byłego przyjaciela
-Bo i mnie trzyma na dystans. I cierpi. Co noc ma koszmary, krzyczy i płacze....
-Czemu?- Zapytał w końcu spojrzał na mężczyznę- Co z nim jest?- Widać było że się martwi
-Wiem tylko że Łowca zabił jego przybranych rodziców. Jego nie znaleźli ale to widział. Czasem śni o tym ale to  pewnie nie wszystko. Wiem też że czuje się złapany w potrzask. Myślę że sam w końcu by do nas dołączył ale z własnej woli....
-I to jest moja wina bo dałem się ponieść emocjom. Chciałem za wszelką cenę go zatrzymać- zagryzł wargi- Eric nie wiem co się ze mną dzieje. Wkurza mnie jak nikt ale ciągnie mnie do niego okropnie- przyjaciel podszedł do niego, przytulił i pocałował w szyję
-Zakochałeś się mój drogi- powiedział z pełną powagą- Nie ty jeden niestety- westchnął
-Ty też wpadłeś co?- Logan spojrzał na Eric'ka ze smutkiem
-Ale to nie zależy od nas. Wiesz on się też ciebie boi. Zobaczył do czego jesteś zdolny i jest jeszcze jeden powód dla którego cię unika. Teraz jesteś jego Alfą....
-Przesadziłem?- Zapytał przyjaciela z troską
-E tam- jeszcze jeden całus- wiesz przecież że jestem twardy i lubię ostro- przygryzł delikatnie gorącą skórę większego mężczyzny
-A co z Adrianem?- Zapytał jeszcze ale sprawne dłonie już sprawiały że zapominał o wszystkim innym
-Przecież go tu nie ma a obaj tego potrzebujemy- już dotykał pulsującego członka Alfy. I nagle był przyszpilony do biurka. Twarde drewno wbijało mu się w brzuch a gorące dłonie błądziły po jego pośladkach. Zamknął oczy gdy mężczyzna wbijał się w niego z całej siły. Tak jak lubił.

Adrian stał przed gabinetem Logana i zastanawiał się czy dobrze robi że chce przeprosić. Pewnie znów skończy się kłótnią ale musi zacząć czuć się chociaż trochę lepiej a przecież to zależy od tego czy przyjmie Alfę.
Zapukał.
-Wejdź- mężczyzna doprowadził się do porządku i mentalnie przygotował na rozmowę
-Nie chciałbym przeszkadzać- wsunął głowę do pokoju. Postanowił być grzeczny i tym razem nie dać się sprowokować
-Nie przeszkadzasz- uśmiechnął się do niego uprzejmie-Coś się stało?
-Chciałem przeprosić- stał na środku dywanu niemal bez ruchu ale coś mu się nie podobało. Jakiś zapach- Nie powinienem tak cię prowokować. Mogę usiąść?- Zapytał bo zaczął czuć się znów bardzo niepewnie
-Proszę- Logan trzymał nerwy na wodzy. Pazury wbijały się mu oparcie krzesła i gdyby był człowiekiem połamałby sobie palce.
-Może wydaje ci się że nie mam powodów do takiego zachowania że jestem głupim szczeniakiem ale to mechanizm obronny- spuścił wzrok- gdy miałem rodziców wszystko było dobrze i  tak  rozpieszczali mnie bardzo a gdy nagle zostałem sam musiałem nauczyć się bronić. Nie zawsze jednak mi się to udawało. Gdy byłem młodszy kilka razy bardzo oberwałem bo nie byłem w stanie na czas uciec czy się przemienić- zagryzł wargi  i wziął głęboki oddech- miałem 11 lat gdy zostałem zgwałcony. Jestem wilkiem i zranił mnie pijany człowiek- zaczął płakać- mimo że byłem młody powinienem był się obronić- nie zauważył że mężczyzna kuca obok niego i delikatnie go obejmuje- dlatego teraz wszystkich od siebie odsuwam i zachowuje się tak bezczelnie- wtulił się w szeroką pierś mężczyzny- a teraz przez moją głupotę jestem uwięziony w stadzie- pociągnął nosem- przepraszam. Gdy zobaczyłem to co robiłeś Eric'kowi spanikowałem. Bałem się że zrobisz to i mnie. Wiem jakie mamy Prawa....
-Ci... już dobrze- Logan w końcu odzyskał głos. Tego się nie spodziewał- Wiedziałem że się boisz ale musiałem... nie chciałem żebyś odszedł. Powinienem był zrobić to inaczej. A jeśli chodzi o Eric'ka to znamy się od lat i wiem że on bardzo to lubi. Nie krzywdzę go. Nie zrobiłbym tego- patrzył mu w oczy ale chłopak znów był niespokojny
-Byłeś z nim teraz?!- Warknął i  wyrwał się z objęć mężczyzny
-Dziś rano- przyznał zdziwiony jego wściekłością- Jeśli chcesz z nim być odsunę się. My tylko się bawimy to nic nie znaczy
-TO zawsze coś znaczy!- I rzucił się na mężczyzną. Znów się sparzył, zaufał zbyt szybko. Szpony wbijały się w skórę na klatce piersiowej Alfy zęby cięły skórę. Logan wiedział że musiał się bronić ale nie chciał go krzywdzić.
Zaatakował jednak i zrobił mu krwawe szramy na twarzy.To zaskoczyło chłopaka i odskoczył
-Dość tego!- Krzyknął i jedną silną dłonią przytrzymał go z dala od niego- To nie ja mam problem z tym tylko ty! Co robię z Eric'kiem czy kimś innym to nie twoja sprawa! To twoja sprawa że się boisz nie moja. Ja mam to gdzieś! A teraz wynoś się i lepiej żebym cię nie spotkał nigdzie samego bo nie ręczę za siebie!- Krzyczał teraz. Chwila w której mogliby dojść do porozumienia minęła bezpowrotnie
-Jak sobie życzysz!- Adrian był ściekły i przerażony. Wybiegł z gabinetu. Już nie chciał przepraszać, nie zależało mu na samopoczuciu.

Eric podniósł głowę znad laptopa gdy tylko usłyszał bieg na korytarzu. Kilka sekund później do sypialni wpadł Adrian. Miał poranioną twarz a w oczach wściekłość
-Mały co się...- ale nie skończył bo nagle chłopak znalazł się w jego ramionach i płakał mu desperacko w koszulę- Już dobrze szczeniaczku- posadził go na łóżku a sam usiadł na podłodze wciąż go obejmując- Chcesz mi powiedzieć co się stało?- Mężczyzna był wściekły sam do końca nie wiedział na kogo.
-Po prostu mnie przytul- jęknął i zaczął płakać jeszcze żałośniej. Eric położył się obok niego i całował po włosach i twarzy. Gładził po plecach, rękach i nogach. Za wszelką ceną chciał go uspokoić. Wszystkiego dowie się kiedy indziej. Teraz ważny był chłopak.
A jeśli Logan doprowadził go to takiego stanu i jeśli nie będzie miał dobrego wyjaśnienia będzie miał z nim do czynienia Alfa czy nie. Adrian nie zasługiwał na to co się stało. Cokolwiek by to nie miało być.



#################################################################################
Kochani wiem, że wielu z was czyta to opowiadanie i wiem że macie mi za złe błędy. Dlatego proszę o pomoc. Poszukuje Bety. Czy ktoś miałby czas i ochotę na to żeby wejść ze mną w współpracę?

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 5


Adrian wiedział że jeśli chce opuścić posiadłość musi zrobić to szybko i najbardziej bezszelestnie jak umie bo nie chciał żeby ktokolwiek starał się go zatrzymać. Lubił watahę i pewnie koniec końców ktoś przekonałby go do zastania a w takiej sytuacji nie mógł.
Sprowadził duże kłopoty na pierwszego przyjaciela jakiego miał od lat  a do tego miał dziwne wrażenie że Logan teraz będzie chciał odegrać się na nim. Jako Alfa nie ma do tego prawa ale jako gospodarz domu, mężczyzna mógł to zrobić.

Rezydencja otoczona była ceglanym murem i musiała mieć jakieś inne wyjście ale on kierował się do bramy głównej. Innych nie znał. Już miał się cieszyć tym że uda mu się zniknąć gdy drogę zagrodził mu Logan. Miał na sobie tylko postrzępione krótkie spodenki, twarz w połowie przeistoczoną w pysk wilka, wściekłe czerwone oczy i dyszał ciężko. Zamiast paznokci miał szpony i wyglądał bardzo groźnie. Mimo to chłopak nie cofnął się z czego był niezmiernie dumny. Przez kilka sekund mierzyli się tylko wzrokiem.
-A więc mały szczeniaczek ucieka- warknął mężczyzna
-Po prostu odchodzę nie ma tu dla mnie miejsca- odpowiedział spokojnie ale aż się w nim gotowało. Nie chciał go tylko prowokować
-Boisz się- podszedł do niego- Aż śmierdzisz strachem i obawą- zaciągnął się- podoba mi się- jeszcze jeden krok- jak myślisz co zrobiłby z tobą Samotny. Taki mały śliczny szczeniaczek. Nie jesteś dość silny by się bronić
-Zabiłem dwa wilki- ale jego głos drżał coraz bardziej. Nigdy nie widział wilkołaka w takim stanie i nie bardzo wiedział co powinien teraz zrobić. Tym bardziej że nie potrafił na długo zachować spokoju
-Zwykłe szczęście malutki- zatopił szpony w jasnych włosach chłopaka- Te włosy pasują ci bardziej- przyciągnął go do siebie z taką siłą że uderzenie o twarde mięśnie mężczyzny zaskoczyło go okropnie- a może jesteś po prostu zazdrosny- polizał mu policzek
-Nie jestem- jęknął. Logan wciąż trzymał go za włosy i zaczęło go boleć. Do oczu napływały mu łzy. Starał się jednak być spokojny
-A ja myślę że kłamiesz- położył mu dłoń na podbródku i podniósł twarz do góry- tylko nie wiem o kogo. Czyżby to Eric wpadł ci w oko. Taki beztroski zawadiaka z którym mógłbyś się dobrze bawić. A może to chodzi  o mnie. Pociąga cię władza...
-Puść mnie- nie mógł już tego słuchać. Bo Logan miał racje. Obaj go pociągali i nie miał problemu z tym że Eric musiał się podporządkować i poddać karze. Co wiązało się z gryzieniem  i biciem ale sex.... to było dla niego za dużo. Widział ich razem i nie mógł wymazać tego sprzed oczu.
-Czemu miałbym to zrobić?- Zapytał z lekkim rozbawieniem w oczach- Chcę włączyć cię do watahy. Potrzebujesz tego....
-To nie jest twoja decyzja- przerwał mu jednak i stracił resztki kontroli. Już za długo był skazany na łaskę mężczyzny. Teraz zaczął się szarpać i wyrywać. To zaowocowało tylko tym że Logan zmienił ich pozycję i uwięził go między sobą a zimnym murem
-Prawda szczeniaczku ale może powinienem spróbować cię do tego namówić- jedna z jego dużych dłoni przekręciła mu głowę tak że mężczyzna miał bardzo łatwy dostęp do jego szyi. A druga powędrowała na jego krocze. Adrian walczył z całej siły ale Logan był silniejszy. Alfa pochylił głowę i jednym szybkim ruchem wbił się w szyję zaskoczonego chłopaka.  Ten pisnął z bólu i zaskoczenia. Właśnie był wciągany niemal siłą do stada. Coś czego nie chciał. A na pewno nie w ten sposób. Wciąż jeszcze miał nadzieję że uda mu się wyrwać. Walczył i rzucał się na wszystkie strony co powodowało że rana była coraz większa  i bolała bardziej niż powinna. Logan w końcu znudził się zabawą w kotka i myszkę i jeszcze mocniej na niego naparł. Unieruchomił mu też nogi by nie mógł kopać. Druga dłoń w końcu dostała się do rozporka i rozdarł mu bokserki. Adrian zorientował się że nie tylko jego członek nagle znalazł się na wolnym powietrzu. Erekcja Logana ocierała się o jego budzącą się do życia. Chłopak zdał sobie sprawy teraz jeszcze bardziej że nie ma szans na ucieczkę i co się teraz stanie. Szyja bolała go okropnie i bał się jak nigdy dotąd. A najgorsze było to że jeśli się to stanie nikt nie będzie bronił jego. W Prawach o których uczyli go rodzice były wzmianki że w ekstremalnych przypadkach Alfa może wciągnąć kogoś do stada. A jego przypadek może się do takich zaliczać.
-Proszę nie tak- jęknął gdy mężczyzna podniósł go i zdarł z niego spodnie- Logan proszę- i stracił przytomność .Utrata krwi i strach w końcu wzięła nad nim górę.

Logan spojrzał na chłopaka gdy ten przestał się ruszać. Przez chwilę uśmiechał się bo był pewny że Adrian się poddał. Już nie mógł się doczekać na to co się stanie od chwili gdy go zobaczył miał na to ochotę a mógł to teraz zrobić bezkarnie.
Ale w porę zdał sobie sprawę że stracił przytomność a tak nie mogło być. Opamiętał się i znów stał się człowiekiem
-Adrian?- Zapytał potrząsając nim lekko- Mały- chłopak oddychał ale ledwo. Rana wyglądała paskudnie i nie chciała się zabliźnić a już dawno powinna. Mężczyzna zaczął się obawiać.
Przytulił go do siebie i pobiegł do rezydencji. Greg w prawdzie dziś wyjechał ale może jakoś poradzi sobie sam.
Bo jeśli nie. Jeśli coś mu się stanie nigdy sobie tego nie wybaczy. Pożądał chłopaka ale to nie mogło tak się skończyć.

Eric doprowadził się do porządku i był nawet zadowolony z tego co się stało. Martwił się tylko o Adriana bo on nie powinien tego widzieć. Nie zrozumie tego i pewnie się przestraszył.
Ubrał się i postanowił go poszukać.  Gdy tylko wyszedł z sypialni uderzył go zapach krwi.
Zaniepokojony pobiegł w stronę ich małego szpitalika.

-Coś ty mu zrobił?!- Krzyknął gdy tylko wszedł do środka i zobaczył Adriana i Logana. Chłopak leżał nieprzytomny i blady na łóżku a przyjaciel opatrywał mu ranę której i tak nie powinno być
-Przyjąłem go do watahy- odpowiedział spokojnie
-To tak nie wygląda- podszedł do łóżka- Co się stało?- Zapytał raz jeszcze wciąż patrząc na rannego
-Byłem wściekły on chciał odejść i tak jakoś wyszło. Nie złamałem Prawa- dodał szybko
-Wiem- położył rękę na ramieniu Alfy- tylko co z tym?- Wskazał na bandaż na szyi chłopaka
-Wyrywał się i nie mogłem utrzymać czystego Ukąszenia- w końcu spojrzał na przyjaciela- On tego nie chciał
-Logan ty zawsze byłeś z naszej dwójki bardziej opanowany i nigdy nie dałeś ponieść się emocjom. A dziś pokazałeś że nie jesteś tak zimny. Najpierw ja później on.... To nie wyścig prawda?- Zapytał po chwili
-Nie- szepnął Alfa i ukrył twarz w dłoniach- Staram się ukryć jak bardzo mi się podoba i jak go pragnę... oczywiście gdy na niego patrzę bo jak otworzy usta.... to już zupełnie inna historia. Nie mogę znieść tego jego ciętego języka. Mam ochotę coś mu zrobić...jakoś zamknąć mu te śliczne usteczka...
-I zrobiłeś to prawie skutecznie- westchnął Eric- Ja tam go lubię jest zadziorny nie można się z nim nudzić...
-Teraz chyba nie ma co nad tym gdybać. Jest najmłodszy w stadzie i na tym trzeba się skupić- wstał- Goi się ale bardzo wolno-stwierdził z zadowoleniem
-I zaczyna się budzić. Lepiej już idź- Eric wziął Adriana za rękę i delikatnie ją ucałował- Ri... hej mały witamy z powrotem- uśmiechnął się do niego
-Cześć- wychrypiał- Więc teraz jestem z wami związany?
-To chyba nie jest aż takie złe?- Mężczyzn starał się z całej siły odciągnąć uwagę chłopaka od Logana który wciąż stał przy drzwiach
-Nie- odpowiedział w końcu po namyśle i bardzo ostrożnie- Ale nie podporządkuję się waszemu...naszemu Alfie- znalazł wzrokiem mężczyznę- A jeśli spróbuje jeszcze raz mnie dotknąć odwołam się do naszych Praw- jego błękitne oczy były lodowate. Głos zimny jak jeszcze nigdy- Jeśli mam poddać się Alfie będzie to Elena.Ona mnie nie skrzywdzi
-Dla mnie liczy się tylko twoja ochrona mogę oddać cię siostrze... zrobię to jeśli takie jest twoje życzenie ale pamiętaj że ona podlega mnie- nie ruszył się z miejsca ale patrzył mu w oczy obaj rozumieli się teraz jak jeszcze nigdy
-Wiem- Adrian kiwnął głową i zwrócił się znów do Eric'ka- Mogę dziś spać u ciebie? Nie czuję się najlepiej?
-Jasne mały... Ale czy nie wolisz zostać tu?- Czuł na sobie wzrok Alfy i czuł że znów ma kłopoty. To jednak było warte kilku kolejnych siniaków
-Po prostu nie chcę być sam. A ty jesteś dobrym towarzystwem- mrugnął do niego
-Oj Ri ty na prawdę w końcu napytasz sobie biedy- pokręcił głową ale uśmiechał się szeroko- To śmieciowe jedzenie i głupie komedie?
-Czytasz mi w myślach-ale w tym momencie znów zamarł bo Alfa podszedł do nich. Chłopak patrzył na niego z mieszaniną strachu i nienawiści
-Powinieneś brać to- rzucił mu fiolkę z tabletkami- Przez 3-4 dni. Jak przyjedzie Greg to cię zbada
-Tak- przyznał ale nie poruszył się. Nie mógł. Po prostu się go bał. Wcześniej chciał się z nim podroczyć. Teraz już mu przeszło. No i miał do niego większe Prawa więc musi być grzeczny.
-No to idziemy-Eric zlitował się nad przyjaciółmi i wziął chłopaka na ręce- Nie martw się zaopiekuje się tobą
-Wiem jesteś najlepszy- przytulił się do mężczyzny i dał się wynieść z sali. Daleko od Alfy. Będzie musiał się z tym wszystkim jakoś pogodzić i przyzwyczaić. Ale teraz myślał tylko od tym żeby chociaż na chwilę się odstresować, zjeść i nie myśleć o tym co się stało.

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 4

Adrian i Eric siedzieli w dość obskurnym barze przy stoliku w końcu sali. Muzyka nie była tu taka zła i można było potańczyć ale wystrój był bardzo ponury. Ściany pomalowane na bordowy kolor, ciemna podłoga, światło jakby zadymione. Opary alkoholu, dymu papierosowego i potu drażniły czujny nos młodego wilkołaka ale towarzystwo i kilka pożądliwych spojrzeń wynagradzało niewygody.
-Jedno tylko mnie zastanawia- Eric usiadł z dwoma nowymi kuflami zaskakująco dobrego piwa- Jak trafiłeś w nocy do mojej sypialni?- Wyszczerzył zęby w stronę chłopaka
-Nie dopuścisz co?- Westchnął Adrian ale wciąż się uśmiechał- Więc piliśmy wczoraj ale poszedłem dość szybko spać i wszystko byłoby dobrze. Nie byłem nawet pijany.Spałem sobie jak gdyby nigdy nic gdy nagle zacząłem mieć koszmar....
-Opowiedz o nim- mężczyzna wiedział że nie jest to może odpowiednie miejsce ale chłopak nie otworzy się przed nim nigdzie indziej. Tu jest na tyle w tłumie że jest na to szansa
-Śniłem o moich przybranych rodzicach... swoich biologicznych nie znałem ale tamtych kochałem. Śniłem o tym jak zostali zabici- Adrian maił spuszczony wzrok ale starszy wilkołak czuł że łzy napływają mu do oczu. Objął go delikatnie i starał się uspokoić. Popełnił błąd drążąc ten temat- I obudziłem się nagle nie wiedząc gdzie jestem i spanikowałem. Wybiegłem z pokoju i trafiłem do pierwszych otwartych drzwi. Okazało się że to twoja sypialnia. Spałeś a ja nie do końca panowałem nad sobą. Potrzebowałem kontaktu i tak jakoś wyszło...- spojrzał na niego zarumieniony
-Jestem zawsze chętny do pomocy- poczochrał mu jasne włosy starając się rozładować napięcie- Wiesz lepiej ci z krótkimi. Teraz jeszcze bardziej przypominasz ślicznego aniołka
-Nie przeginaj- warknął Adrian i wstał. Czas rozprostować kości a muzyka zaczęła podobać mu się jeszcze bardziej- Idziesz ze mną czy rzucisz mnie im na pożarcie?- Zapytał z kpiącym uśmiechem unosząc brew
-Zastanawiam się właśnie- dopił piwo i stanął obok chłopaka i wziął go w ramiona porywając w szalony taniec.

Eric wiedział że znów nie jest w sypialni sam. Tym razem jednak nie było przy nim szczeniaczka tylko Alfa
-Możesz mi dać chwilę na doprowadzenie się do porządku?- Zapytał i przekręcił się z jękiem na drugi bok
-Jestem twoim Alfą- warkną mężczyzna.
-Tak i ?- Wciąż nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa mimo że czuł narastającą wściekłość przyjaciela- Logan daj mi godzinę i powarczysz na mnie bez powodu jak tylko głowa przestanie mi pękać- nagle znalazł się na podłodze i otworzył oczy zdziwiony
-Pogięło cię?!-Warknął. Kac zupełnie mu przeszedł. Nigdy się tak nie zachowywał. Owszem był ich przywódcą ale znają się od urodzenia i być może pozwalał sobie na więcej ale ta wataha  i tak nie przejmowała się większością praw  i obyczajów ich świata
-Wstań!- Z ust sączyła mu się piana, zamiast paznokci miał pazury i sapał głośno. Eric posłuchał go bo zaczął się obawiać
-Logan...- zaczął ostrożnie ale większy wilkołak rzucił się na niego i znów wylądowali na ziemi. Tym razem Alfa trzymał go w żelaznym uścisku nie dając mu niemal żadnej swobody ruchu
-Masz mnie słuchać. Jestem przywódcą tego stada i należy mi się szacunek- wyszczerzył kły i niebezpiecznie przysunął twarz do twarzy przyjaciela- Chyba trzeba ci o tym przypomnieć- Eric zamarł. W uszach dźwięczało mu bicie jego własnego serca, krew pulsującą w jego żyłach
-Masz rację- przyznał w końcu i przechylił głowę w lewo- Jesteś moim Alfą, przywódcą i należy ci się szacunek, posłuszeństwo. Zrób to- Logan warknął raz jeszcze przeciągle i wbił zęby w szyję przyjaciela. Ten pisnął z bólu ale musiał ulec przewadze mężczyzny. Prawo to prawo. Poczuł jego ręce wsuwające się w dresowe spodnie w których spał i zamknął oczy. Nie żeby sex z Alfą nie był przyjemny po prostu czuł się źle.
-Po śniadaniu zejdziesz do lochu. Klucz jest nad kominkiem- Logan wstał i otarł usta z krwi
-Stary ja wiem że jesteś wściekły....- zaczął- Dobrze. Masz rację- i on się podniósł. Mieli szczęście że nikt ich nie nakrył. Zwłaszcza Adrian bo on by tego nie zrozumiał.

Chłopak miał całkiem dobry nastrój. Zjadł wczesne śniadanie i poszedł pobiegać. Wczoraj udało mu się nie zrobić z siebie głupka, było całkiem miło. Tańczył nie tylko z Erick'iem ale i z kilkoma innymi mężczyznami. Było jednak spokojnie. Po kilku piwach, tańcach wrócili do domu. Miał szczęście że jest młody i silny bo nie poradziłby sobie z przyprowadzeniem do rezydencji pijanego przyjaciela.
Gdy wszedł do kuchni poczuł się nagle bardzo nieswojo. Coś było nie tak. Niby nikogo tu nie było ale czuł dziwne wibracje.
-Widzę że postanowiłeś jednak nie odpoczywać- nie odwrócił się nawet do Garego który rzucił się niemal na zimną wodę stojącą na stole
-Nie ma takiej potrzeby- zaczął jeść wędlinę którą wcześniej przygotował- Jestem zdrowy. Podczas pełni i ty się o tym przekonasz
-Mam nadzieje- lekarz nagle zmarszczył nos i pokręcił głową
-Wiesz co się tu dzieje- Bardziej stwierdził niż zapytał Adrian
-To sprawy watahy- uśmiechnął się do niego łagodnie- do tego dość stare
-Kłamiesz ale ci odpuszczę- popił przekąskę wodą i wyszedł.

Musiał sam dowiedzieć się co wyczuwa bo nie było to nic dobrego.
Ostrożnie zaczął schodzić po schodach gdzie zapach był intensywniejszy. Wydawały się być dawno nieużywane i niebezpieczne ale zawsze był ciekawski.
Na dole znalazł ciężkie drzwi, pchnął je lekko i zdziwił się że od razu  puściły. Dalej znajdował się ciemny korytarz z oświetlonymi kolejnymi drzwiami na jego końcu. Aż zakręciło mu się w głowie od zapachu stęchlizny, kurzu i tego czegoś co go tu przywiodło, ale nie słyszał niczego. I może to sprawiało że zaczął się trochę bać.
Czarne metalowe drzwi również uchyliły się pod wpływem jego dotyku i wsunął głowę do środka. Tego się nie spodziewał.
Na samym środku stał nagi Logan z czymś długim i cienkim w dłoni. Przed nim klęczał równie goły Eric ze spuszczonym wzrokiem. Był pokaleczony, zakrwawiony ale nie wydawał z siebie dźwięku
-Wstań!- Warknął Alfa i mężczyzna posłuchał- Odwróć się i pochyl
Adrian patrzył na to wszystko z rosnącą grozą. Był niemal pewny że wie co teraz się stanie. Jako wilkołak był w stanie zaakceptować przemoc fizyczną. Przecież i on jej używał. Ale gwałt to było dla niego za dużo
-Jestem twoim Alfą- Logan podszedł do niego i złapał za biodra- Masz oddawać mi szacunek, przyrzekałeś posłuszeństwo- uderzył go cienkim kijkiem w pośladki
-Tak- jęknął i rozchylił nogi
-Nie!!- Adrian wtargnął nagle do środka i zasłonił sobą Eric'ka
-Zejdź mi z drogi szczeniaku!- Warknął Logan i szarpnął go za ramię
-Ri wszystko jest dobrze- zaczął zapewniać go Beta i spojrzał na mężczyznę ostrzegawczo. Teraz muszą być ostrożni i Alfa to zrozumiał. Na szczęście- Logan mnie nie krzywdzi
-Ale...- zaczął chłopak patrząc mu w oczy ze zdziwieniem
-Owszem mógł mnie tak nie obijać ale jestem nieposłuszny a tak trzeba. Przesadziłam- uśmiechnął się do młodego przyjaciela
-Wcale nie- założył ręce na piersi- Przecież nie jesteś jego własnością
-Ale anarcha w stadzie może nas pogrążyć- zaczął odprowadzać go do drzwi- Dałem mu posłuszeństwo a teraz robię to dobrowolnie. Przecież sex jest dla nas bardziej naturalny niż dla kogokolwiek innego
-Więc tego chcesz?- Zapytał Adrian patrząc mu w oczy
-Pewnie że tak. Logan nawet zachowując się jak idiota jest wspaniałym kochankiem- musnął wargami jego policzek- biegnij później wszystko ci opowiem- klepnął go jeszcze w pośladki
-Jak by mnie obchodziło to co on robi- przewrócił oczami. Teraz uspokojony wrócił do dawnych nawyków- Wcale nie jest taki wspaniały- szepnął jeszcze i wyszedł. Musiał to mimo wszystko dokładnie przemyśleć.
-Widzisz to nie ja jestem tu problemem- Eric jednak wrócił na dawne miejsce. Niech przyjaciel ma się na czym wyżyć a i on miał dość zimnych pryszniców które od pojawienia się ślicznego chłopca stały się niepokojąco częste
-Nie twój interes czego chce. Tu chodzi o ciebie- położył mu ręce na biodrach, tak mocno że zostawił krwawe ślady. Wszedł w ciasne chętne ciało jednym szybkim ruchem. Obaj krzyknęli.

Adrian leżał na łóżku w swoim pokoju i patrzył w sufit. W głowie wirowało mu milion myśli i był coraz bardziej skołowany.
Wiedział tylko jedno. Miał gdzieś jak dobrze go tu traktują i że może być chory. Wstał szybko i zaczął się pakować. Nie zostanie tu ani chwili dłużej.

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 3

Eric był przekonamy że zapach i drugie ciało w łóżku to tylko cześć jakiegoś bardzo realistycznego snu. Przecież kładł się sam.  W miarę jednak jak się budził miał coraz większą świadomość że nie jest sam.
Otworzył oczy i najpierw uśmiechnął się na widok małego aniołka leżącego tuż obok niego. A później zbladł. Wczoraj wszyscy poza Loganem trochę wypili a on nie do końca pamiętał co się działo. Jasne że wilkołakom potrzeba więcej żeby się upić ale on zrobił to koncertowo. Zmarszczył nos i skupił się na Adrianie. Chłopak nie pił wczoraj może tyle co inni ale był od nich młodszy i mniejszy. Nie czuł w powietrzu zapachu seksu więc miał nadzieje że nie zrobił nic głupiego.
Nagle wstrzymał oddech gdy Adrian otworzył te swoje piękne błękitne oczy i spojrzał na niego.
-Nie musisz się martwić- chłopak usiadł- po prostu tu usnąłem
-Wiem- uśmiechnął się do niego- trochę jednak się zdziwiłem. Nie pachniesz alkoholem
-Nie bardzo lubię piwo- ziewnął- Poszedłem spać wcześniej- Adrian zarumienił się nagle i przeczesał dłonią włosy- ale miałem koszmar- to ostatnie wypowiedział szeptem trzymając spuszczony wzrok
-Miło wiedzieć że zadziorny szczeniaczek ma miększą naturę- roześmiał się Eric- zawsze i ze wszystkim możesz do mnie przyjść. Nie  tylko do mnie. Wiem że wszyscy chcą żebyś został. A Loganem się nie przejmuj przejdzie mu....
-On mnie nie interesuje- przerwał mu i w końcu wstał z łóżka- Jest zimny i zadufany w sobie i....
-Spokojnie rozumiem- i Eric w końcu musiał rozprostować mięśnie. Mogli wmawiać sobie i innym wszystko ale pasowali do siebie jak nikt. Mimo to mężczyzna nie zrezygnuje. Wciąż musi odegrać się na Alfie za kilka wcześniejszych przypadków. No i zabawnie jest widzieć Przywódce w takiej sytuacji gdy nie ma prawie żadnego pola manewru.
-Pójdę już- Adrian stał przy drzwiach- I dzięki że nie robisz z tego wielkiego zamieszania
-Nie ma sprawy ale to nie znaczy że mnie to nie obchodzi- ściągnął spodnie i chłopak uniósł brwi- no co ja też mam dużo do zaoferowania- spojrzał na dół. Członek sterczał mu dumnie i niemal wyrywał się do akcji. Będzie musiał spędzić kilka godzin pod prysznicem. Adrian miał na sobie tylko czyjąś długą koszulę i wyglądał uroczo z rozczochranymi włosami i zaspanymi oczami. A pachniał jeszcze wspanialej.
-Nigdy w to nie wątpiłem- uśmiechnął się i wyszedł. Eric z zadowoleniem stwierdził że chłopak wciąż ma zarumienione policzki.

Logan spędził noc poza domem i czuł się trochę lepiej. Nie chciał sam przed sobą przyznać się że nie mógł zapomnieć o denerwującym szczeniaczku. Nie był nawet w jego typie więc nie do końca rozumiał czemu tak reaguje.
Przystanął na korytarzu gdy zobaczył Adrian'a wychodzącego z pokoju Eric;ka. Chłopak był ubrany jedynie w przydługą koszulę ukazującą zgrabne ale blade uda. Przełknął ślinkę ale nie poruszył się. Jeśli spali ze sobą wszystko było stracone.
-Witam Alfę- Adrian nagle nie wiadomo skąd znalazł się przed nim- Ciężka noc?- Zapytał ze złośliwym uśmiechem
-Było dobrze- odpowiedział lakonicznie i starał się na niego nie gapić. Przecież widział go już nago
-U mnie było nawet lepiej- zarumienił się tylko i wyminął go po czym wszedł do własnej sypialni.
Logan warknął i poszedł do pokoju przyjaciela.

-Tak myślałem że się zjawisz- Eric siedział na posłanym już łóżku. Tylko w ręczniku ale wciąż jeszcze nie wykąpany
-Przesadziłeś- odezwał się i usiadł na podłodze- To jeszcze dzieciak....
-I jest niewinny jak wcześniej- roześmiał się- przestań zachowywać się jak pies ogrodnika. Wszystkim mówisz że cię nie interesuje. Skoro więc tak jest...
-Martwię się o niego jak o każdego członka tej watahy nie ma w tym nic dziwnego- wzruszył ramionami. Ale znali się zbyt długo żeby Eric mu uwierzył.
-Więc daj mi wolną rękę- wstał i ściągnął ręcznik- A jeśli nie to wiec że mam przewagę- i poszedł do łazienki zostawiając Logana na podłodze.
Mężczyzna gdy tylko został sam zaczął węszyć. Przyjaciel miał rację. Zapach dwóch ciał i alkoholu. To wszystko. Uśmiechnął się pod nosem i wyszedł. Adrian go nie interesował ale nie pozwoli go skrzywdzić a Eric przecież był do tego zdolny chociaż by po to żeby zrobić mu na złość. Przyjaciel miał dobre serce ale często myślał dopiero po fakcie.

Adrian spędzał dzień na dworze. Rezydencja miała na swoim terenie niewielki lasek, piękne ogrody i jezioro nad którym teraz siedział i rozkoszował się słońcem.
Wciąż myślał o propozycji Logana. Jego samego nie znosił ale cała reszta stada  była dla niego wspaniała. Każdy z nich miał jakąś przydzieloną funkcję i jeśli zostanie będzie musiał też zacząć coś robić. Ale prawda była taka że nie znał się na niczym. Nie znosił jednak bycie bezużytecznym.
Nie tylko to zresztą stanowiło problem. Mimo że Alfa działał mu na nerwy za każdym razem gdy go widział robiło mu się gorąco i z trudem panował nad sobą. Działał na niego jak żaden wcześniej poznany mężczyzna, ale to tylko fizyczność. Albo ją pokona albo w  końcu zrobi coś czego będzie bardzo żałował. Zagryzł wargi i zamknął oczy. Nagle chciał uciec i to jak najszybciej. Najlepiej już teraz nie zwracając uwagi na to że może być zagrożony.

-To moje ulubione miejsce- usłyszał  Logana i otworzył oczy
-Więc nie będę przeszkadzał- wstał nagle- Nie zostanę tu
-Masz wolną rękę- mężczyzna nie był zadowolony ale nie mógł nic zrobić chłopak nie należał do rodziny nie potrafił go przekonać
-Więc za miesiąc zniknę ci z oczu- uśmiechnął się łagodnie i Logan miał ochotę wziąć go w ramiona. Przez kilka sekund zapomniał jaki potrafi być wredny- a do tego czasu zaprzyjaźnię się z Erick'iem. Wiem jak wiele ma do zaoferowania- mrugnął i wyszczerzył zęby. Po czym zniknął w oka mgnieniu.

-Tu jesteś szczeniaczku- Eric zaniepokojony znalazł Adriana na strychu- Coś nie tak?- Zapytał gdy chłopak znalazł się nagle w jego ramionach. Było już dawno po kolacji gdy zorientował się że nie było z nimi najnowszego członka stada. Logan nie odzywał się do niego a wszyscy inni zajęci byli swoimi sprawami więc postanowił sam poszukać wilczka
-Pocałuj mnie- Zanim mężczyzna zdążył zareagować chłopak wpił się w jego usta. Musiał użyć całej swojej siły by utrzymać ich w pionie. Adrian nie miał może zbyt dużej wprawy ale nadrabiał entuzjazmem. Zresztą po kilku sekundach przejął inicjatywę i wziął chłopaka w ramiona. Uśmiechnął się gdy usłyszał cichy jęk. Wszystko zaczęło pachnąć bardziej intensywnie. Ich ciała stapiały się w jedno, było im coraz bardziej gorąco i nagle Eric odzyskał rozum.
-Adrian nie- odsunął się od niego- Podobasz mi się ale...
-Tak wiem- i chłopak stanął o własnych nogach- Przepraszam nie myślałem....
-Nie ma sprawy- Eric posłał mu figlarny uśmiech i rozczochrał włosy- A powiesz mi co to spowodowało?
-A nie możesz mi się podobać- warknął chłopak ale za chwilę wziął głęboki oddech by się uspokoić- Możemy wyjść do miasta?- Musiał pomyśleć a nagle w tym dużym domu zaczęło mu się robić duszno
-Pewnie ale może doprowadź się najpierw do porządku bo tu jest okropnie brudno
-Masz rację- rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu pewnym zepsutych mebli, kurzu i pudeł- Za dwie godziny na dole?
-Będę czekał- pochylił się i musnął go delikatnie w policzek po czym zszedł zadowolony na dół. Być może wszyscy się mylą i Adrian może jeszcze być jego. Pod tą sarkastyczną powłoką Adrian był uroczy i bardzo wrażliwy.

Chłopak oglądał się w lustrze i był całkiem zadowolony z efektu. Nigdy nie przywiązywał wagi do ubioru ale w starych czarnych jeansach i za ciasnym błękitnym podkoszulku wyglądał dobrze. Tylko jedno zaczęło mu się nie podobać. Jego włosy. Wziął kucyk w rękę, skoncentrował się i uciął go pazurem niemal przy samej gumce. Teraz włosy opadały mu na ramiona i wyglądał dojrzalej ale i bardziej niewinnie. Tego właśnie chciał. Uśmiechnął się do siebie i wyszedł z sypialni.

Logan wyglądał przez okno i warczał. Eric zaczął go wkurzać i to coraz bardziej. Nie podobało mu się jak bawi się dzieciakiem i raz po raz musiał sobie przypominać że Adrian wcale nie jest takim niewiniątkiem na jakiego wygląda i że sobie poradzi.
Przyjaciel spojrzał w górę i wystawił mu język. Na to mężczyzna schował się w głębi sypialni i położył na łóżku. Zwariuje i to szybciej niż myślał. Wciąż widział ten łagodny uśmiech jakim przez chwilę widział na wargach chłopaka. Może nie był aż tak zły na jakiego próbował się wykreować. On jako dorosły powinien wiedzieć że nie powinien osądzać go zbyt szybko. I sam powinien postarać się być bardziej łagodnie i cierpliwie. Kto wie może wszystko jeszcze się ułoży.



##################################################################################
Kochani jestem bardzo niezadowolona z tego rozdziału. Mam nadzieje że Wam podoba się bardziej. Poproszę o komentarze i opinie :)