środa, 21 maja 2014

Rozdział 26


-I nic nam nie powiedziałeś?- Pierwszy odezwał się Kilian, który już drugi raz w ciągu tylko kilkunastu godzin był piekielnie wściekły. To nie podobało się nikomu, ale mieli teraz ważniejsze problemy.
-Nie chciałem was....-Zaczął Alfa.
-Zawiodłem się na tobie- odezwał się Eric odwracając wzrok od przyjaciela i kochanka- Rozumiem, że nie chcesz tym obarczać Adriana czy Kiliana, ale mnie..- mężczyzna usiadł i wyciągnął rękę do dwóch młodszych wilków. Ci od razu zaoferowali kontakt.
-Nie rozumiesz...- podjął Logan po raz kolejny.
-Nie! Nie rozumiem!- Warknął starszy Beta- Czy jestem dla ciebie tylko ciepłym ciałem do czasu, aż w końcu będziesz mógł sobie wziąć Adriana? Nie jesteśmy przyjaciółmi? Nie kochasz mnie? Bo ja Alfo myślę, że tak właśnie jest- spojrzał na niego wyzywająco- Mam dość Logan..
-Nie rób tego- spojrzał na niego prosząco. Adrian nie miał pojęcia co się dzieje, ale Kilian właśnie zdał sobie sprawę. Cała złość mu minęła. Musiał znów ratować sytuację i stanął przed Eric'kiem.
-Nie każ nas za jego błędy. Nie odtrącaj Połączenia- patrzył mu w oczy. Prosił, błagał by do tego nie doszło.
-Och mój piękny- mężczyzna wiedział, że sprawy zaszły za daleko.- Nie zrobiłbym wam tego- wziął go w ramiona i pocałował- A ty- znów zwrócił się do Logana- masz przechlapane. Nie pozwolę...
-A czy nie możemy po prostu mu pomóc?- Po raz pierwszy odezwał się Adrian. Czuł się źle od czasu jak zaczęła się ta kłótnia. Jako Omega był najbardziej wrażliwy na zmiany nastroju Swoich, a nie mając Połączenia teraz niemal szalał od emocji- Kilian ma pieniądze, ja też mogę coś robić. Eric...
-Skarbie to nie takie proste- westchnął Logan.-Jako Alfa muszę dbać o watahę. To do mnie należy zdobywanie funduszy, muszę wam zapewnić dobry byt to, że ktoś zarabia poza stadem może być źle odebrane. No i nie chcę was w to wplątywać..
-I o to chodzi- powiedział Eric- Jesteśmy w tym razem. Jako partnerzy. To znaczy, że dzielisz się z nami problemami i razem szukamy rozwiązania. Zraniłeś mnie. Nas.- dokończył smutno- Jesteśmy przyjaciółmi- Logan wstał i podszedł do mężczyzny. Ukląkł przed nim.
-Kochany mój- położył dłonie na jego kolanach- Wiem, że źle zrobiłem nie mówiąc wam o tym, ale wszystko szło jak najlepiej między nami i chciałem zachować dobre relacje, chociaż jeszcze przez chwilę- patrzył mu w oczy- wybaczysz mi kiedyś?
-Może- burknął Beta i spojrzał na młodsze wilki. Chłopcy pokiwali głowami- Ile masz czasu?
-Miesiąc zanim ktoś upomni się o stado- patrzył teraz na Adriana i Kiliana. Obaj mieli zdecydowane miny.
-Nie czas teraz na walki między nami- odezwał się młodszy Beta-Ja postaram się wyciągnąć jak najwięcej i poproszę siostrę , żeby przelała pieniądze. Jestem tu nowy i moja wataha ma prawo wspomóc nową rodzinę. Później zatrudnię się w studiu na cały etat. Wszyscy wiedzą, że mam pieniądze. Uznają, że robię to z nudów.
-A ja poszukam czegoś, chociaż małej rzeczy, nie będzie to dużo, ale zawsze- uśmiechnął się Adrian. Zaczął się robić senny.
-A ja dumny idioto mam oszczędności, to powinno coś dać. Znalazłem ofertę pracy. Coś co nie wzbudzi podejrzeń. Do tego porozmawiamy z całą resztą i jako stado znajdziemy rozwiązanie. Teraz idź do łóżka, jesteś wykończony- zarządził Eric. Wszyscy byli zmęczeni i nabuzowani wydarzeniami tego wieczoru.
-Nie pójdziesz... - ale umilkł na widok miny kochanka- Za wcześnie- westchnął- Porozmawiamy jutro dobrze?
-Tak. Myślę, że powinniśmy- Eric wstał.
-Nigdy proszę cię nie wątp. To mnie zabija- Kilian na słowa Alfy szturchnął Adriana w bok i wycofali się bez słowa. To było pomiędzy Loganem, a Eric'kiem. Ich prywatne sprawy. Oni ziewając udali się do sypialni.

-Jestem durniem. Dumnym wariatem, który chciał zachować spokój w kruchej dynamice....- Eric'ka nigdy nie musiał przepraszać. Rozumieli się zawsze bez słowa.
-Dość już- przerwał mu- Znamy się od lat. Przyjaźnimy. Przeszliśmy razem tyle, a ty nie jesteś w stanie mi zaufać. Wiesz jak to boli?- Nie poruszył się ze swojego miejsca. Wciąż opierał się o stół i starał się nie patrzeć na kochanka. Gdyby ich oczy się spotkały zaczęli by się kochać, a to nie jest najlepszy czas.
-Zdaję sobie sprawę- dotknął jego dłoni- Spójrz na mnie.
-Jeśli to zrobię nie będę w stanie się na ciebie wściekać, a powinienem- warknął cicho.
-Więc możesz mnie ukarać. Jak tylko będziesz chciał- szeptał mu do ucha.
-Nie kuś mnie. Nie dziś- ale pocałował mężczyznę w policzek. Był wściekły lecz nie chciał żeby kochanek cierpiał bardziej niż to konieczne- Porozmawiamy jutro i wtedy cię ukarzę. Jeśli chcesz idź do sypialni do chłopców.
-A ty?- Zapytał zdziwiony.
-Idę pobiegać- powiedział i ściągnął koszulę. Musiał oczyścić myśli.

Elizabeth słuchała Dylana z niemal obojętną miną. Gdy zaszła w ciążę bardzo się ucieszyła i chciała zachować dziecko. Z biegiem lat jednak zdała sobie sprawę, że tak było lepiej. Ona i Ryan nigdy nie byli w najlepszych stosunkach, ale trwali ze sobą głównie może dlatego, że poprzez Alfę mogła być z ukochanym. Gdyby próbowała go odnaleźć, zginęli by oboje.
-Więc chcesz ich skłócimy a wtedy ja jako dobra matka, zabiorę go od tych którzy go odtrącili...
-Nie ma innego sposobu- wyciągnął papierosa- Byłabyś wspaniałą matką, ale nie mamy innego wyjścia. Gdy to wszystko się skończy będziemy mieli drugie, które wychowamy z miłością. Adrian... on musi się poświęcić. Ryan jaki jest, taki jest, ale go nie skrzywdzi. Jest tak napalony na ten pomysł...
-Nie o to chodzi kochany. Wiem, że bardzo się cieszy. W końcu będzie miał kogoś tylko dla siebie i nie będzie się musiał z nikim dzielić. Widziałam pokoje jakie przygotował. Nie będzie mu niczego brakowało. Nie mam wątpliwości, że dobrze robimy. Jeśli miałby tylko jednego partnera nie poszłabym na to....
-I ja również, ale teraz ratujemy nasze dziecko od tego przez co my przeszliśmy- pocałował ją- Wrócisz jutro ze mną do dworu?
-Chyba najwyższy czas- położyła się znowu. Długo myślała o tym co zrobić. Z jednej strony pragnęła być z ukochanym po tylu latach, ale Adrian był jej jedynym synem. Wiedziała, że Ryan go nie skrzywdzi i będzie o niego dbał. A ci tu.. Nie mogą mu dać tego, czego każdy rodzic chce dla swojego dziecka. Odgarnęła od siebie złe myśli i usnęła w ramionach wytęsknionego mężczyzny.

Adrian siedział przy oknie i czekał na powrót Dylan'a. Zadzwonił wcześniej, że przyjedzie z Elizabeth i nie mógł się już doczekać.
Był sam w dużym domu. Zaczął się denerwować coraz bardziej. Nie lubił mężczyzny, miał problem z zaufaniem, ale mamę zawsze bardzo chciał poznać. Chciał ją mieć mieć. Kogoś z kim może porozmawiać, kogoś kto doradzi co powinien zrobić.
Bo przecież miał dużo na głowie. Cała ta Chęć która była coraz większa. Emocje z którymi sobie nie radził.
I wtedy ich zobaczył. Kobieta była piękna i był do niej bardzo podobny. Serce zaczęło walić mu jak oszalałe. Miał nadzieje że chociaż z jednym z biologicznych rodziców będzie w stanie się dogadać bez przeszkód.

-Piękne miejsce- Elizabeth była pod wrażeniem. Mężczyzna przytaknął i zaraz powiedział:
-Mają problemy.Co też możemy wykorzystać. Kochana jesteś pewna. Wciąż jeszcze....
-To dla jego dobra- przerwała mu. W żadnym związku, w którym jest więcej niż dwie osoby, nigdy nie będzie dobrze. A Ryan potrafi kochać i zapewni ich dziecku wszystko. To, że i oni na tym skorzystają to dodatkowa korzyść. Tak sobie to tłumaczyła.

7 komentarzy:

  1. Ale rodzice nie ma co :P Mam nadzieje, że uda się zebrać pieniądze no i że chłopaki się wreszcie połączą*. *Dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. I to mają być rodzice? Podłe samoluby. Stanowczo ich nie lubie. Mam nadzieję że Aniołek im pokaże gdzie ich miejsce.
    Pozdrawiam F

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za samoluby z tych rodziców Adriana, nie lubię ich. Mam nadzieję, że nie skłócą Adriana z jego partnerami.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Adrian, że ma takich rodziców,. A tak się biedak cieszy że ma mamusie poznac

    OdpowiedzUsuń
  5. Rodzice Adriana strasznie mnie denerwują. Wmawiają sobie, że chcą rozdzielić syna z partnerami, dla jego dobra. Tak naprawdę robią to tylko dla siebie. Adrian jest szczęśliwy z chłopakami, jego życie wcale nie było łatwe, a rodzice chcą to zniszczyć. Mam nadzieję, że chłopaki przejrzą ich plan. Oby pomiędzy chłopakami się poprawiło.
    pozdrawiam i dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło, że chociaż w sprawach finansowych się dogadali. Eric ma tu sporo racji, że Logan powinien bardziej ufać swojemu stadu w dodatku w tak ważnej sprawie.
    Rodzice mają wyjątkowo pokrętny sposób myślenia. Ktoś powinien zmyć im głowę. Nie zasługują na drugą szansę.
    Eh, miałam nadzieję, że chociaż matka będzie mądrzejsza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dupki, dupki i jeszcze raz dupki to nie są rodzice to jakieś hamy

    OdpowiedzUsuń