piątek, 30 maja 2014

Rozdział 29

Od czasu kiedy Ryan pojawił się w miasteczku minął tydzień a plan nie wypalił. Mężczyzna jednak nie przejmował się tym za bardzo bo wiedział, że dziś będzie z tym słodkim pięknym chłopcem który został stworzony jakby specjalnie dla niego. Widział, że Dylan i Elizabeth nie mogą się doczekać kiedy zerwie ich Połączenia wciąż kochał oboje ale ich relacja nigdy nie powinna się zdarzyć. Dlatego był  im to winien.
Ich syn był cudowny, wesoły, towarzyski jego zapach słodki a dźwięk głosu... Rozmarzył się na chwilę a przecież nie ma na to czasu. Musiał wszystko przygotować na dzisiejsze popołudnie.

-Jesteś szczęśliwa moja droga?- Zapytał Dylan gdy wracali do rezydencji Hall'a
-Będę gdy wszystko się skończy- przytuliła się do niego- Mam dla ciebie niespodziankę
-Tak?- Przystanął i spojrzał na nią
-Adrian będzie miał rodzeństwo. To bardzo świeża sprawa ale śniło mi się dziecko a wiesz co to...- nie dokończyła bo mężczyzna zaczął ją całować
-Mówiłem ci że wszystko się ułoży- był szczęśliwy. Z pierwszym synem im się nie udało ale oboje są jeszcze młodzi i właśnie otrzymali drugą szansę od życia- Dziś wieczorem wyjedziemy, po tym jak nas uwolni wsiądziemy w pociąg, później w samolot. Mam już dla nas dom nad morzem- rozmarzył się
-Więc trzeba działać- i ona chciała żeby to wszystko się skończyło. Chciała w końcu być szczęśliwa.

Adrian od rana czuł się dziwnie jakby  przeczuwał że coś złego ma się stać. Dawno nie czuł czegoś takiego i bardzo mu się to nie podobało. Był drażliwy i złośliwy. Już przy śniadaniu zrobił Kilian'owi karczmarną awanturę za to że swoim zwyczajem postanowił troszkę się z nim podroczyć, to nie było nic złego ale dziś po prostu nie mógł znieść takiego zachowania. Później przepraszał go z płaczem. Dostało się  również pozostałej dwójce ale tym razem miał trochę racji. Gdy wszedł do sypialni zobaczył że znów się kochają, zaczął więc głośno przeklinać i rzucać w mężczyzn czym popadnie, po czym uciekł i zaszył się na strychu.

-Skarbie- Logan usiadł obok niego na brudnej podłodze- Co się dzieje?
-Nic- nawet na niego nie spojrzał
-A czemu ja ci nie wierzę?- Zapytał i położył mu dłoń na ramieniu- Coś cię trapi. Jeśli mi powiesz na pewno to naprawię
-Od rana czuję się dziwnie. Jakby coś miało się stać- westchnął i przytulił się do mężczyzny- Ostatnio coś takiego działo się ze mną przed tym jak... zresztą wiesz- nie chciał do tego wracać
-Tu nic ci nie grozi- pocałował go lekko i objął- Nikt nie da cię skrzywdzić. Twoi rodzice chcą zabrać cię na spacer. Powiedzieć im że źle się czujesz?
-Nie- było mu bardzo dobrze przy Alfie, czuł się bezpieczny i kochany a teraz tego potrzebował- Chętnie wyjdę z domu. Może dobrze mi to zrobi- podniósł głowę i pocałował Logana w usta. Coraz częściej inicjował kontakt co cieszyło całą czwórkę. Starsi mężczyźni wiedzieli że to tylko kwestia czasu.
-Dogadujesz się z nimi?- Zapytał wstając i pociągając go za sobą
-Tak. Jest dobrze- uśmiechnął się i otrzepał spodnie

Ryan stał na środku koła które namalował krwią na podłodze pokoju. Zrzucił z siebie ręcznik i wziął do ręki dwa kosmyki włosów. Jeden jasny drugi ciemny. Czas rozpocząć Rozerwanie Więzi zanim przyprowadzą do niego Adriana, później wszystko musi dziać się szybko. Kucnął i umieścił włosy w wyznaczonych miejscach po czym zamknął oczy i zaczął coś mamrotać pod nosem.

-Gdzie idziemy:?- Zapytał chłopak idąc pomiędzy rodzicami
-Może do restauracji i na kręgle- zaproponowała kobieta- ale najpierw muszę chyba się przebrać. Wejdziesz do środka?- Stali przed hotelem
-Chętnie- uśmiechnął się do niej- Chyba dojrzałem do Połączenia- chciał porozmawiać o tym z rodzicami w końcu to też ich sprawa
-Jeśli jesteś pewny to bardzo nas to cieszy- odezwał się Dylan- Wiesz, że chcemy twojego szczęścia
-Wiem- i do mężczyzny zaczął się przekonywać.
Pokój był zaciemniony i niemal pozbawiony zapachów. Nagle coś go tknęło i chciał się wycofać ale nie był w stanie się poruszyć. Kilka sekund później stracił kontakt z rzeczywistością.
-Dziękuję wam moi drodzy- Ryan zapalił światła. Wciąż był nagi- Mamy tylko kilka minut- podeszli do niego nie patrząc należącego na podłodze syna
-Opiekuj się nim- poprosiła kobieta
-Nie martw się. Będę go kochał- pocałował ją i ugryzł boleśnie w wargi. Zawirowało im w głowie, Dylan również poczuł się słabszy. Zaklęcie działało lepiej niż się tego spodziewali- Wam życzę szczęścia- podszedł teraz do mężczyzny i zrobił to samo.
-I tobie również- byli wolni i Dylan dawno nie czuł się tak wspaniali- Potrzebujesz jeszcze czegoś?
-Nie. Teraz zajmę się waszym chłopcem- wyszedł z kręgu i podszedł do nieprzytomnego chłopca- Dobrze się czujecie?
-Troszkę dziwnie jakby nienaturalnie ale to minie- objął żonę- Skontaktujemy się z tobą za kilka miesięcy
-Będzie mi miło- ułożył Adriana na łóżku- Oby wasze dziecko żyło zdrowe- Elizabeth zarumieniła się i wzięła z podłogi torbę
-Do usłyszenia- Dylan nie patrzył na syna. Po prostu wyszli.

Kilian poczuł dziwne ukłucie i nie był jedyny. Logan zaczął cicho warczeć.
-Idziemy- Eric ściągnął z siebie ubranie i zmienił się w wilka. Tak szybciej odnajdą Adriana. Pozostała dwójka zrobiła to samo.

Ryan błądził dłońmi po ciele chłopca. Nie zgwałci go oczywiście tylko nagnie prawdę. Za kilka chwil będzie widział w nim Swojego. Gdy zaklęcie się dopełni będą razem w świetle wilczych Praw i tamci nie będę mogli nic zrobić. A on będzie miał kogoś swojego kogoś kogo będzie mógł kochać i kogoś oddanego jemu.
Pochylił się i pocałował śliczne kuszące usta. To mógł zrobić zanim chłopiec się obudzi.
I w tym momencie do  pokoju wpadły trzy duże wilki
-Jeśli się zbliżycie zrobię mu krzywdę- powiedział wstając z łóżka- A tego nikt nie chce. Zwierzęta zatrzymały się.
-Nie chcę kłopotów. Wy macie siebie i nie potrzebujecie Adriana. On zostanie tylko mój. Urodził się dla mnie i wiecie o tym
Logan sapnął i spojrzał na budzącego się chłopca. Bał się że jest już za późno. Zmienił się w człowieka
-Miałeś Swoich- zaczął spokojnie
-Nie to był tylko przystanek do mojego jedynego Towarzysza. Nie widzisz tego?
-Jedyne co widzę to szaleniec który chce zabrać co moje- i rzucił się na mężczyznę.  Eric i Kilian podążyli za nim. Starszy Alfa nawet nie krzyczał gdy rozszarpywali go na kawałki. Gdy umierał zaklęcie rzucone na Adriana traciło moc.
Chłopiec budził się zdezorientowany.
-Co się?... Nie skończył bo trzej nadzy mężczyźni zaczęli go tulić i całować. Poddał się tej pieszczocie i na chwilę o wszystkim zapomniał.
W końcu Eric uznał że wszystko jest dobrze
-Kochanie musimy ci o czymś powiedzieć- przytulił go do siebie i usiadł. Wszyscy byli teraz umorusani krwią. Adrian zdał sobie również sprawę z tego że jest nagi ale uznał że każdy problem po kolei. Logan głaskał go po policzku a Kilian ułożył głowę na jego kolanach- Twój ojciec kłamał. Ryan żył kilka chwil temu. Chciał cię nam odebrać. Uznał że Dylan i Elizabeth spłodzili cię dla niego
-Gdzie oni są?- Zapytał cichym głosem
-Nie wiemy ale jeśli chcesz....- Zaczął Kilian
-Nie.To nie moi rodzice. Nie chce o tym rozmawiać. Chcę do domu- wtulił twarz w pierś Eric'ka
-Co tylko chcesz skarbie-Logan podniósł go i zakrył kocem- Odpocznij  obudzisz się bezpieczny w naszym łóżku- ucałował go w czoło. Adrian zamknął oczy.
Pozostali spojrzeli po sobie rozbawieni mimo wszystko. Najmłodszy wilczek czasem przypominał małego kotka tak był łasy na pieszczoty i zasypiał w dziwnych nietypowych miejscach.
Teraz już wierzyli w to że nic nie stanie na drodze do ich szczęścia. Są bezpieczni i teraz może być już tylko dobrze.

8 komentarzy:

  1. Akcja szybka ale zaspokajająca ciekawość:) rozdział udał Ci się naprawdę naprawdę dobrze:) Już nie mogę się doczekać następnego *.* Czekam z niecierpliwością ; ) Dużo weny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A dla mnie tp nielogiczne. Czemu oni sa nadzy? Raczej powinni byc smutni a nie rozbawieni tym calym zdzarzeniem..

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka rozdział po prostu rewelacja.
    Nic tylko czekam na wielki finał ( wiadomo jaki :))
    Chce też dodać, że trafiłam na to opowiadanko tydzień temu i od tamtej chwili mój laptop cały czas jest włączony. Czytam inne twoje op. i musze przyznać, że piszesz rewelacyjnie.
    Na razie przeczytałam "Xander Harris..." i musze napisać że po prostu pokochałam Spika. " Zakochany pierwotny i uciekający opiekun" też super chociaż krótkie. Ale najbardziej podobało mi się "Uczeń miłości" normalnie rewelacja :)
    Skoro już się produkuje dodam jeszcze, że z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy "Szpony i ogon..." Zapowiada się eksta, niestety nie mogłam tam dać wpisu jako anonim więc pisze to tutaj. Kontynuuj to proszę.
    Na razie tyle. Na pewno będę komentować na bieżąco to opowiadanie oraz inne jak je wreszcie przeczytam.
    Życzę dużo weny......
    Pozdrawiam
    lucynaleg

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już nic nie ogarniam. Sol... to jest nie logiczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i znowu nadrabiam kilka rozdziałów... Co do akcji to bardzo mi się podoba. Tylko ten ostatni rozdział tak jakoś mi nie pasuje do całości. To wszystko potoczyło się chyba za szybko. Ale to tylko moje zdanie.
    Pozdrawiam F :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,Rodzice" Adriana to była jakaś porażka. Własne dziecko oddać by móc być razem. Dobrze że Logan, Eric i Kilian zdążyli *.* No dobra idę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Adrian ot tak sobie zasnął spokojnie po takich przeżyciach? Raczej byłby wystraszony i zaszokowany tym co się stało. W takim stanie raczej ciężko o sen, no chyba żeby otrzymał stosowne leki.
    dal Ryana chyba lepiej, że zginął. Ale na myśl o pozostałej dwójce i chi nowym dziecku cierpnie mi skóra.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo szybko rozegrałaś tą akcję, myślałam, że będziesz ją przedłużać, ale może lepiej, bo teraz na bank już dojdzie do połączenia. Lecę do następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń